Uważacie, że nie da się kupić nowego wozu z lat 30.? Nic bardziej mylnego – oto Bentley Blower A.D. 2020.

 

Jak to możliwe? Ano tak, że brytyjska firma postanowiła zbudować 12 egzemplarzy swej niegdysiejszej gwiazdy wyścigów. Skonstruowany na bazie modelu 4 ½ litre Bentley Blower powróci po 90 latach. Oczywiście Bentley nie jest pierwszą firmą, która wpadła na taki pomysł. Na pewno słyszeliście już o świeżo wyprodukowanych Aston Martinach Jamesa Bonda, czy nowych–starych Jaguarach. W takim wypadku zawsze pojawia się problem jak sklasyfikować taki samochód. Replika? Kontynuacja produkcji? Kopia? I chyba nie ma na to dobrej odpowiedzi.

 

Większy znaczy lepszy?

Bentley 4½ litre powstał w połowie lat 20. jako następca modelu 3 litre. Zamontowano w nim silnik, który powstał przez obcięcie dwóch cylindrów z jednostki napędowej flagowca – 6½ litre. Auto okazało się doskonałym wyścigowcem – cywilna wersja generowała 110 KM, wyścigowa – 20 więcej. Przy masie na poziomie 1,5 tony stawiało go na niezłej pozycji. W 1928 roku 4½ litre powtórzył sukces poprzednika wygrywając 24h Le Mans. Założyciel i szef firmy Walter Owen Bentley chciał w wyścigach mocniejszego auta – co według niego oznaczało – większego. Wystawiono wiec tzw. Speed Sixa zbudowanego na 6½ litre. To wzbudziło żarty w sportowym towarzystwie. Ettore Bugatti miał mówić o Bentleyach, że są najszybszymi ciężarówkami świata.

 

 

Geniusz Birkin

Nie mógł tego słuchać Tim Birkin – jeden z kierowców Bentleya nazywanych „Bentley Boys”. Zaproponował szefowi doładowanie 4½ litre sprężarką Rootsa. Gdy ten odmówił przerabiania skonstruowanego własnoręcznie silnika, Birkin postanowił działać sam. Namówił dwóch inżynierów: Clive’a Gallopa oraz Amhersta Villersa do skonstruowania doładowanej wersji 4½ litre. Sprężarkę umieszczono przez silnikiem przekazując na nią moc bezpośrednio z wału korbowego. Stąd też wzięła się nazwa wozu – Bentley Blower (blower – z ang. „dmuchacz”). Birkin dodatkowo przekonał, nadal niechętnego do jego pomysłu Bentleya, do wyprodukowania 50 sztuk Blowerów, tak aby spełnić wymóg homologacyjny do Le Mans. Niestety ze względu na problemy finansowe i sprzedaż firmy Rolls Royce’owi, Blowery nie odniosły sukcesów w wyścigach. Po latach uważane jednak są za najwspanialsze samochody które wyszły z warsztatów w Crewe.

 

 

Gdy teraźniejszość spotyka przeszłość

Po 90 latach firma postanowiła wskrzesić legendę. Powstał właśnie prototyp – „Car Zero” który ma służyć testom i sprawdzeniu go przed produkcją „seryjną”. Ta ma opiewać na aż 12 sztuk. Mimo produkcji w XXI wieku samochody zostaną zbudowane według klasycznych metod. Z jednym wyjątkiem: skanowania przestrzennego. Rozebrano jeden z oryginalnych samochodów z zespołu Tima Birkina i każdy jego element zeskanowano cyfrowo. Wyniki tych badań połączona z zachowanymi rysunkami technicznymi oraz zdjęciami. Dopiero na podstawie tak skompletowanej dokumentacji przystąpiono do ręcznej produkcji prototypu.

 

 

Zamknięta ulica

Sprawa nie była prosta, bowiem odpowiednich rzemieślników jest coraz mniej. Fabryka Bentleya produkująca w technologii XXI wieku nie ma tego typu fachowców. Dlatego w budowie Car Zero uczestniczyły firmy o długoletnich tradycjach. Elementy sprężarki i chłodnicę wykonali w Vintage Car Radiator Company, podwozie zaś w Israel Newton & Sons Limited, która od 200 lat zajmuje się kształtowaniem stali. Resory wykonali zaś w Johns Springs Ltd, kuźni z 75-letnią tradycją. Całość, wraz z drewnianym nadwoziem spod ręki Lomax Coachbuilders i ekspertów Mullinera, złożono w fabryce w Crewe.  Na pierwszą przejażdżkę nowy Bentley Blower został wyprowadzony przez Adriana Hallmarka, prezesa Bentley Motors. Samochód przejechał Pyms Lane – ulicą biegnącą przez teren zakładów. Okazja byłą nie byle jaka – ulicę zamknięto dla ruchu w związku z rozbudową campusu firmy w Crewe.

 

 

Teraz Bentley Blower Car Zero przejdzie testy. I to srogie testy. Ludzie z Crewe planują wypróbować prototyp w każdy warunkach przejeżdżając nim 35 tysięcy kilometrów. Z tego 8 tysięcy po torach wyścigowych. Producent chce być pewien, że współczesny klasyk nie zawiedzie w takich imprezach jak Mille Miglia czy Rajd Pekin–Paryż. W programie jest przewidziane również empiryczne sprawdzenie prędkości maksymalnej.

Dżentelmeni o pieniądzach…

Na koniec kubeł zimnej wody na głowę: powstanie 12 sztuk, które zostaną sprzedane przed rozpoczęciem produkcji. O cenie również nic nie wiadomo, ale zapewne Bentley wie, kogo zapytać o chęć zakupu takiego wozu. Pytanie o cenę przy takiej rozmowie jest co najmniej niestosowne. Nie zmienia to faktu, że każdy zdąży jeszcze napisać list do św. Mikołaja, a ten niesamowity gość z Laponii może zupełnym przypadkiem znajdować się liście 12 szczęśliwców…

 

Zdjęcia: Bentley Motors Ltd

Poprzedni artykułPowrót do przyszłości
Następny artykuł#roadtrip: Norda, część 2 – na zachód