Kiedy został zaprezentowany publicznie, nikt nie przypuszczał, jak zakończy się historia tego modelu. Niemal pół wieku później wciąż jest obiektem mniej lub bardziej niewybrednych żartów, które – niestety – znajdowały odzwierciedlenie w rzeczywistości.

 

 

Alfa Romeo Alfasud – świetny wóz o typowo włoskiej jakości wykonania. Jest przykładem zadziwiającego i dzisiaj mariażu wyszukanej technologii z żenującą jakością wykonania. Ale nie będziemy pastwić się nad – mówiąc dyplomatycznie – nienajlepszą jakością stali zamawianej ze Związku radzieckiego i użytej do produkcji tego modelu. Mamy coś ciekawszego: Alfa Romeo Alfasud Bimotore.

 

Alfa Romeo Alfasud Bimotore

 

Lata zaskoczeń

Alfa Romeo zaskakiwała od zawsze. Opisywany Alfasud to niebywały wóz, napędzany dwoma silnikami umieszczonymi jeden z przodu, drugi z tyłu, powstał i… to by było na tyle. Jednak nic straconego, możecie tę historię pisać dalej sami, bo samochód został wystawiony przez RM Sotheby’s na sprzedaż podczas aukcji online, która odbędzie się w dniach 19-28 lutego 2021 roku. Ale uwaga: oferty można składać tylko do 26 lutego.

 

Alfa Romeo Alfasud Bimotore

 

Po prezentacji Alfasuda w 1971 roku dziennikarze oszaleli. Spodobało się nadwozie o modnych kształtach hatchbacka (choć w rzeczywistości był sedanem). Spodobały się rozwiązania techniczne, choć silnik bokser należał był nietypowy, zwłaszcza we włoskim aucie. Ale doceniono też nowoczesność – strefy zgniotu i przedni napęd.

Samochód dekady

Alfasud został nawet ogłoszony „Samochodem lat 70.” Przez magazyn „Car”. Musiało minąć kilka lat, żeby okazało się, że blacha rdzewiała błyskawicznie. Nie tylko dlatego, że Włosi zamawiali najtańsze stopy w Związku Radzicekim. Również dlatego, że była transportowana i przechowywana zupełnie nie zgodnie ze sztuką. A kontrola jakości wolała spędzać długie godziny na przerwie na szluga i kawę, niż na robocie.

 

 

Zanim jednak reputacja Alfasuda zaczęła się sypać, samochodem zajął się roku Gianfranco „Wainer” Mantovani. Znał Alfy jak własną kieszeń. Był przecież konsultantem Autodelty – sportowego oddziału Alfy Romeo. Ze swojego warsztatu w Settimo Milanese do siedziby Autodelty miał tyko kwadrans jazdy. Albo siedem minut, jeśli się spieszył.

 

Alfa Romeo Alfasud Bimotore

 

Postanowił przerobić piękną na bestię, która mogłaby bez wstydu startować w takich imprezach jak Targa Florio czy w Rajdzie Safari. Wziął na warsztat Alfasuda rocznik 1974, z którego wywalił tylną kanapę, a w jej miejsce wstawił – oczywiście po niezbędnych przeróbkach – czterocylindrowego boksera o pojemności 1186 cm3 i mocy 79 KM, czyli takiego samego jak pracował z przodu.

Walka z gorącem

Aby zapobiec nieuchronnemu przegrzaniu silnika wycięte zostały dwa potężne otwory w tylnych błotnikach. To przez nie doprowadzano powietrze do chłodnicy z wiatrakami, która miała utrzymywać przy życiu ten karkołomny, chociaż cholernie ciekawy zestaw.

 

 

Silniki Alfy Romeo Alfasud Bimotore są uruchamiane osobnymi guzikami umieszczonymi na konsoli środkowej. Dwa niepozorne przyciski zostały po prostu oznaczone odpowiednimi napisami wykonanymi na niebieskiej taśmie: ANT oraz POST. Drugi silnik otrzymał oczywiście osobny układ wydechowy. Zainstalowano także pompę wspomagającą sprzęgło oraz niezbędną drugą skrzynię biegów. Do tego chłodnice oleju. W bagażniku zamontowany został zbiornik paliwa o pojemności 80 litrów.

Na desce rozdzielczej Wainer zainstalował wskaźniki dla drugiego silnika. Jest nimi upstrzony cały panel środkowy, zupełnie jak w szanującym się odrzutowcu.

 

 

Tak skonstruowana strzała w kolorze Rosso Alfa była gotowa w 1977 roku. Setkę osiągała w 8,2 sekundy, a jej prędkość maksymalna to podobno 215 km/h. Aż chciałoby się zapytać: jak to w takim razie jeździło?! Niestety – auto, które w teorii miało być pogromcą tras na rajdach typu Safari czy Targa Florio pozostało w fazie intrygującego prototypu. Alfa Romeo Alfasud Bimotore nigdy nie została nawet zarejestrowana.

 

 

 

 

FOTOGRAFIE: © Paolo Carlini/RM Sotheby’s

Poprzedni artykułŚrodek przymusu bezpośredniego
Następny artykułZieleń dla pani Ingeborgi