Citroen XM ma 30 lat. Jego premiera miała miejsce 23 maja 1989 roku.

Modelami DS i CX Citroen sam sobie postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Zdobył w ten sposób wiernych klientów, którzy wywodzili się z wyższej kadry zarządzającej, a tych nie ma zbyt wielu, w przeciwieństwie do zwykłych zjadaczy chleba, którzy wybierali jednak AX-a, lub BX-a.

Citroen XM
Citroen XM, By Maarten – Own work, CC BY-SA 4.0

Między innymi z tego powodu nie osiągnął oszałamiającego sukcesu komercyjnego. W ciągu 11 lat produkcji sprzedano 333 775 egzemplarzy. Szału nie było. Już w połowie lat 90. słupki sprzedaży leciały w dół jak cholera, chociaż wóz obwołano Europejskim Samochodem Roku 1990.

Następcą kanciastego Citroena został – dopiero w 2005 roku – luksusowy C6 (chociaż początkowo miał pojawić się w 2001 roku).

Bajery

Inżynierowie spod znaku szewrona w porównaniu z CX-em wprowadzili w XM-ie jeszcze więcej innowacji. Należał do nich elektroniczny system zarządzania zawieszeniem, który sprawiał, że wóz praktycznie nie przechylał się na zakrętach. Ponadto cynkowane nadwozie sprawiało, że XM-y raczej nie rdzewiały. Nie można tego jednak powiedzieć o CX-ach. Poprzednik miał również zbyt słabe silniki, więc konstruktorzy wepchnęli pod maskę (dostępny opcjonalnie) jednostkę V6 3,0 l. Ostatnio takie cuda montowali w Citroenach za czasów SM-a w połowie lat 70.

Citroen XM
By Guillaume Vachey from Chalon sur Saone, France – Citroen XM, CC0

Z myślą o odbiorcach rządowych auto zostało tak zaprojektowane, aby pasażerowie z tylnej kanapy siedzieli wyżej niż z przodu.

Citroen dzielił płytę podłogową z Peugeotem 605, oba modele przechodziły więc te same choroby wieku dziecięcego.

Kanciaste nadwozie o kształcie grota strzały zostało zaprojektowane przez Bertone i stanowiło rozwinięcie koncepcji BX-a stworzonej przez stylistę Citroena Marcello Gandiniego. Auto było jednak dłuższe, z pochyłym przodem i wąskimi reflektorami. Pierwotna propozycja Gandiniego została odrzucona, bo wszyscy mówili, że wygląda jak Opel.

W prasie

Szczegóły procesu projektowania XM-a opisano w magazynie „Car Styling”. Szef stylistów Citroena Art Blakeslee mówił tam: „Wierzę, że XM jest nowoczesnym autem o nowoczesnych kształtach z unikatowymi elementami, takimi jak długa i nisko poprowadzona linia komory silnika, duże powierzchnie przeszklone oraz wyrazista linia nadwozia”.

Citroen XM V6
By Charles01 – Own work, CC BY-SA 3.0

Z kolei w książce „Citroen XM” inny projektant Daniel Abramson pisał: „Obniżyliśmy linię okien, aby wzmocnić sylwetkę pojazdu. Nie miało to nic wspólnego z kwestiami aerodynamiki. Chcieliśmy, żeby wóz wyglądał dobrze pod każdym kątem”. Abramson dodał, że projektanci wybrali trzy element, nad którymi pracowali ze zdwojoną siłą: agresywny, niemal złowieszczy wygląd, duże okna, aby auto wyglądało jak elegancka szklarnia oraz niski współczynnik oporu powietrza.

Krytyk dizajnu (nawet nie wiedzieliśmy, że jest taki zawód) Jonathan Meades, powiedział, że XM jest „ostatnim gotyckim samochodem” (cokolwiek to znaczy). Czasopismo „Car” określiło ten wóz jako jeden z siedmiu kamieni milowych wśród projektów Bertone. Podkreślili przy tym „fajny” kanciasty dizajn oraz „zaskakującą” dolną linię okien.

Citroen XM deska rozdzielcza, fot. Michał Leśniewski
Citroen XM deska rozdzielcza, fot. Michał Leśniewski

Zawieszenie

Dla porządku przypomnimy, że wóz miał hydropneumatyczne zawieszenie. No wiecie, sfery, te sprawy. Różnica w stosunku do poprzednich modeli polegała na tym, że był to wyszukany system Hydractive, który miał mnóstwo czujników w układzie kierowniczym, hamulcowym, pedale akceleratora oraz w układzie przeniesienia napędu. System zbierał też informacje o aktualnej prędkości, przyspieszaniu, nawierzchni. To wszystko trafiało do komputera, który reagował odpowiednio ustawiając zawieszenie.

Był to nowatorski, innowacyjny, awangardowy wręcz system, który szybko się psuł. Przynajmniej na początku. Winne były czujniki, których elementy szybko rdzewiały, zwłaszcza te w komorze silnika. Wtedy deska rozdzielcza zamieniała się w choinkę, a zdiagnozowanie usterki wymagało długiej i wnikliwej współpracy Sherlocka Holmesa, Herculesa Poirota, Sławomira Borewicza i inspektora Gadżeta. Po skończonej robocie mówili podobno coś o wódce pitej duszkiem, ale to niepotwierdzone informacje, którymi nie zajmujemy się. W końcu felerne czujniki zostały wymienione na działające.

O szczęściu mogli mówić ci właściciele, którzy mieli wersje pozbawione tego innowacyjnego wynalazku. Wyposażono je w tradycyjne hydropneumatyczne, prawie takie samo jak to z BX-a.

Citroen XM, fot. Michał Leśniewski
Citroen XM, fot. Michał Leśniewski
Poprzedni artykułOdlotowo w Spale
Następny artykułPróba na rzutni granatu