Nikt nie fotografował Warszawy jak Zbyszko Siemaszko. Mało kto też na swoich zdjęciach umieszczał własny samochód. Po sześciu dekadach postanowiliśmy powtórzyć niektóre kadry fotografa stolicy. Zapraszamy na sentymentalną wycieczkę śladami Siemaszki.

 

Tego człowieka znają chyba wszyscy, którzy choć trochę interesują się historią Warszawy. Zbyszko Siemaszko przez niemal pół wieku fotografował Warszawę dokumentując jej rozwój, zmiany, mieszkańców, życie. Wykonał kilkadziesiąt tysięcy zdjęć, z czego duża cześć stała się powszechnie znana po umieszczeniu ich w Narodowym Archiwum Cyfrowym. Miłośnicy motoryzacji mogą przekonać się, jak kształtował się park maszynowy w stolicy na przestrzeni pięciu dekad drugiej połowy XX wieku. My, spośród kilkunastu tysięcy zdjęć, wybraliśmy te, na których słynny fotograf uwiecznił swoje Renault Dauphine. Postanowiliśmy wskoczyć we współczesne Renault i udać się na wycieczkę jego śladami.

 

 

Dlaczego jednak do tego celu użyliśmy Renault Talismana? Przecież dalekim następcą Dauphine jest Megane. Nietuzinkowo stylizowany Talisman bardziej się wyróżnia, tak jak sześćdziesiąt lat temu wyróżniała się Dauphine Siemaszki. Trzeba przyznać, że pośród ruin, wyburzeń i budów Warszawy lat 60. francuski wóz robił większe wrażenie niż spotykanie dzisiaj powszechnie na ulicach Warszawy superauta.

 

 

1. ul. Krucza

 

Warszawski Grand Hotel niewiele zmieniał się z zewnątrz przez pół wieku. Budynek jest architektoniczną ciekawostką – zaprojektowany jako modelowy przykład socrealizmu, został ukończony już po odwilży 1956 roku, gdy w Warszawie rozpychał się łokciami modernizm. Dzięki temu hotel otrzymał charakterystyczny falowany daszek nad wejściem oraz wnętrza autorstwa abstrakcjonisty, Katalończyka Joana Miró. Grand Hotel był przeznaczony dla gości władzy i miał stanowić element dzielnicy rządowej, której na szczęście ostatecznie nie zrealizowano. Zbyszko Siemaszko, robiąc to zdjęcie stał przed wejściem do baru mlecznego Bambino. W rogu kadru widać neon reklamujący tę jadłodajnię. Kolorowe światło już nie istnieje, ale bar nadal mieści się w tym samym miejscu. Przestańcie również narzekać na brak zieleni w stolicy – na powyższych zdjęciach widać, ile jej przybyło przez sześć dekad.

 

 

 

2. ul. Marymoncka

 

Na Wrzecionie bez zmian, tylko Marymoncka szersza. Na zdjęciu widzimy północno-wschodnią część osiedla z blokami ustawionymi w tzw. jodełkę. Budowa tego 40-tysięcznego osiedla, związanego z dopiero co otwartą Hutą Warszawa, trwała w latach 1961-1969. Fotografia została wykonana w pierwszym okresie budowy, bo jako pierwsze budowano właśnie bloki przy Marymonckiej.

 

 

3. ul. Złota

 

Dziki Zachód – tak nazywano niegdyś tę okolicę. W latach 60. zaczęła się cywilizować. Nowoczesne bloki wyrastały na gruzach dawnych czynszówek, warsztatów i manufaktur. Po latach ulica Złota na tym odcinku niewiele się zmieniła, chociaż przybyło zieleni i samochodów. Niektóre bloki dotknęła pasteloza. Tak jak ten na pierwszym planie, który Zbyszko Siemaszko uchwycił podczas prac wykończeniowych. Co ciekawe budynek za nim wyremontowano już zupełnie inaczej, w jasnych przyjemnych dla oka barwach. Można?

 

 

4. ul. Twarda

 

Na ul. Twardej Dauphinka fotografa prezentuje się w pełnej okazałości. Z prawej strony do kadru zagląda warszawski Chausson. W tle bloki z poprzedniego zdjęcia, a na pierwszym planie powstaje Szkoła Podstawowa nr 239 – jedna z tysiąclatek. Po otwarciu jej patronem był Tupac Amaru – ostatni przywódca i król inków. Nieopodal w blokach przy ul. Pańskiej kręcono serial „Czterdziestolatek”. Ekipa filmowa również pracowała w jednej z klas tej szkoły. Obecnie zasłaniają ją drzewa, może lepiej, bo od 2003 roku stoi ona opuszczona, a trwający spór miasta z deweloperem wydaje się nie mieć końca. Używanie ma tylko element – na jej terenie miały miejsce pobicia, gwałty, pożar, a nawet dwa zabójstwa.

 

 

5. ul. Św. Wincentego

 

Ulica św. Wincentego była dla nas wyzwaniem. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, dość trudno było nam znaleźć odpowiednie lokalizacje. A to dlatego, że właściwie cała jej zachodnia pierzeja nie istnieje. Było to dość zastanawiające, bowiem budynki na zdjęciu Siemaszki nie wyglądały na chylące się ku upadkowi. Okazało się, że legły w gruzach pod planowaną drugą nitkę ulicy św. Wincentego. Ta ulica miała stać się czteropasmową arterią, z pasem zieleni pomiędzy jezdniami. Po latach miały na nią powrócić tramwaje (sieć zasilająca jest widoczna na archiwalnych zdjęciach). Jakiś czas temu ulicę wyremontowano i na razie nie widać perspektyw na realizację tego projektu.

 

 

W tym miejscu zdjęć Zbyszko Siemaszko nie zrobił, ale zatrzymaliśmy się przy drewniaku na rogu św. Wincentego i Biruty, aby pokazać, jak wyglądała spora część zabudowy tamtej okolicy w latach 60. Podobne budynki widać na powyższych zdjęciach Siemaszki z ul. Św. Wincentego. Przy odpowiednim ustawieniu aparatu, aż trudno pomyśleć, że zdjęcie zostało wykonane w Warszawie, a ten budynek stoi przecież raptem trzy, cztery kilometry od ścisłego centrum naszej stolicy. Portal „Tu było, tu stało” poinformował, że pod koniec września 2020 roku budynek ogrodzono, i pojawiły się tabliczki ostrzegające o złym stanie technicznym. Jak widać, są one już na naszych zdjęciach, a robiliśmy je dwa miesiące wcześniej. Los tego drewniaka jest mocno niepewny, jest w słabej kondycji, co widać z zewnątrz. Ale nadal mieszkają w nim ludzie. Jeśli miasto wróci do koncepcji poszerzenia ul. Św. Wincentego, to jest niemal pewne, że zniknie on z tego miejsca.

 

6. ul. Czerniakowska

 

Sieleckie wysokościowce – siedem identycznych bloków zbudowanych na początku lat 60. wzdłuż ul. Czerniakowskiej i Gagarina. Osiedle to powstało według projektu Jana Zdanowicza i Jerzego Baumillera na terenie dawnej wsi Wójtówka. Jeden z bloków (Czerniakowska 99/101) otrzymał tytuł Mistera Warszawy w roku 1962 w plebiscycie organizowanym przez Życie Warszawy. Obecnie bloki są zasłonięte przez wysokie drzewa. I może dobrze. Ceglana elewacja zaginęła pod ociepleniem zakażonym wirusem pastelozy, część loggii zabudowano, a na ścianie straszy ślad po reklamie wielkoformatowej. Na zdjęciu Siemaszki, możemy dostrzec jeszcze jedną ciekawostkę, tym razem motoryzacyjną. Przed Dauphine parkuje rzadki Wartburg 312 coupe.

 

7 i 8. ul. Bonifraterska

 

Kościół św. Jana Bożego, (oo. Bonifratrów). Skąd wzięła się nazwa ulicy chyba nie trzeba tłumaczyć. Kościół powstał w drugiej połowie XVII w. razem z klasztorem i szpitalem. Lecznica z czasem stała się szpitalem dla obłąkanych. To tutaj lekarzem naczelnym był Iwan Szabasznikow – ten sam, który rozpoznał chorobę psychiczną u Józefa Piłsudskiego. Na zdjęciu z lat 60. widać odbudowany już kościół, który mocno ucierpiał podczas wojny – ul. Bonifraterską biegła granica Getta. Nie odbudowano natomiast jeszcze klasztoru i szpitala, które zostały zniszczone przez Niemców w ramach represji po Powstaniu Warszawskim. Z budynków w okolicy odbudowano po wojnie jedynie ów kościół oraz stadion Polonii.

Część placu oo. Bonifratrów oraz kamienic stojących przy ulicy zajęły dwa bliźniacze czteropiętrowe bloki położone po obu stronach kościoła. Blok przy Bonifraterskiej 10b, to rzadki w Warszawie przykład zachowania oryginalnego podziału elewacji. Na całe szczęście, poszanowanie założeń architektów przy remontach PRL-owskich bloków widać coraz częściej. Obecnie to miejsce niewiele się zmieniło – urosła topola, która zasłoniła wieżę kościoła. Za chwilę ten odcinek Bonifraterskiej będzie wyglądał jednak inaczej, widać kolejny plac budowy.

 

 

9. ul. Koszykowa

 

Biblioteka Miasta Stołecznego Warszawy. Budynek projektu Jana Heuricha jr. oddano do użytku w 1913 roku. Sfinansowała go fundacja Eugenii Kierbedziowej, córki inż. Stanisława Kierbedzia. Biblioteka działała dość długo podczas wojny – ostatecznie zamknięto ją w 1942 roku. Podczas powstania, m.in. z budynku przy Koszykowej nadawała radiostacja powstańcza „Błyskawica”. Budynek  w styczniu 1945 podpalili wycofujący się Niemcy, jednak dość szybko udało się ugasić pożar i uratować większą część budynku. Choć biblioteka podczas wojny straciła 85% swoich zbiorów, to już cztery miesiące później otwarto pierwszą czytelnię. Nasze zdjęcie nie różni się wiele od tego wykonanego przez Siemaszkę – zniknęły jedynie drzewka i przybyło samochodów. 60 lat temu nie było też lakierów w sprayu…

 

 

10. ul. Chmielna

 

Mało kto jest świadom, że Dauphine parkuje przed przedwojennym budynkiem. Nic dziwnego, otwarty w 1930 roku modernistyczny Atlantic był jednym z najnowocześniejszych kin w Warszawie, pierwszym przystosowanym do odtwarzania filmów dźwiękowych. Dokonałem tu jednak małego nadużycia. Sama frontowa część powstała w latach 60., w miejsce wyburzonej XIX wiecznej kamienicy, na której podwórku powstało kino. Wtedy też zawisł na niej piękny niebieski neon. Mimo swych wzlotów i upadków, Atlantic jest najstarszym nieprzerwanie działającym stołecznym kinem. Choć nasze zdjęcie niewiele się różni od archiwalnego, warto spojrzeć na prawą stronę fotografii – widać ścianę przedwojennej kamienicy, która niebawem ustąpi miejsca elementom Ściany wschodniej – barowi Zodiak i jednemu z trzech mieszkalnych wysokościowców. Tylko neonu żal…

 

 

11.  Aleja Róż

 

Tytuł niniejszego akapitu jest nieco ogólnikowy. Stoimy bowiem na skrzyżowaniu ulic Koszykowej, Natolińskiej i Alei Róż. Nie było łatwo powtórzyć zdjęcie Siemaszki, bo już na pierwszy rzut oka widać zmiany jakie nastąpiły na tym skrzyżowaniu. Zniknął „skwerek” i drzewka. Z dalszej perspektywy zdjęcia zrobić się nie dało – drzewa tak bardzo urosły. Trylinkę, kostkę brukową i płyty chodnikowe zastąpił asfalt i bruk betonowy. Sama Koszykowa zmieniła swój wizerunek przez ostatni remont sfinansowany z budżetu obywatelskiego. W Alei Róż bez większych zmian: willa Bahrów (z lewej) i willa Róży Zamojskiej stoją, jak stały. Wróciły za to latarnie typu „pastorał”.

 

 

12. ul. Wołoska

 

Stoimy na skrzyżowaniu ul. Wołoskiej z ul. Odyńca. Przed nami rozpoczyna się osiedle Wierzbno. Budowano je przez 15 lat (od 1960 do 75 roku) pomiędzy ulicami Odyńca, Wołoską, Woronicza i al. Niepodległości. Po sześciu dekadach zniknęła pętla autobusowa i neony Warszawskiej Spółdzielni Spożywców oraz sklepu ze sprzętem AGD. Pojawił się za to nowy wysokościowiec w pasie oddzielającym bloki osiedla od ulicy Wołoskiej.

 

 

13. ul. Twarda

 

To największa nasza porażka. Jeszcze na etapie wyszukiwania miejsc, w których Zbyszko Siemaszko fotografował Warszawę w towarzystwie swej Dauphine, byłem niemal pewny miejsca zrobienia zdjęcia. Na miejscu jeszcze bardziej upewniliśmy się, że chodzi nieistniejącą oficynę kamienicy Lejba Osmosa – budynku, który jest ostatnim świadkiem dawnego przebiegu ul. Twardej w okolicy ronda ONZ. Gdy później na chłodno zacząłem analizować zdjęcia, okazało się, że fotograf stał prawdopodobnie tyłem do tej kamienicy. Budynek przez którym zaparkował renówkę był właśnie wyburzany pod budowę obecnego ronda ONZ. Choć trasa N-S powstała już w latach 50., to skrzyżowanie ulic Świętokrzyskiej, Prostej z Marchlewskiego przebudowano dekadę później – wtedy, gdy Siemaszko wykonał tę fotografię.

 

 

Dlaczego jednak jestem pewien, że miało to miejsce po północnej stronie ul. Prostej? Widać słupek tymczasowego przystanku na którym zatrzymywały się autobusy 148 i 348 – oba kursowały z Bielan i z ul. Marchlewskiego skręcały w lewo w Świętokrzyską. Dauphinka więc niemal na pewno stoi przy resztkach ul. Krajowej Rady Narodowej, jak ówcześnie nazywał się ten odcinek Twardej. Niezależnie od tego gdzie faktycznie fotografował Siemaszko, warto zwrócić uwagę na dom Osmosa, oraz przylegająca do niego kamienicę przy ul. Ciepłej 3. Obie budowle wpisano do rejestru zabytków, jednak ich los jest nadal niepewny. Są w tragicznym stanie technicznym, a działka jest wyjątkowo atrakcyjna – wokół powstają jeden po drugim biurowe wieżowce. Stare kamienice pokazują historię Warszawy – w jednym miejscu ściera się kilka epok – szklane nowoczesne biurowce, PRL-owskie bloki i czynszówki z początku XX wieku. Coś, czego nie można zobaczyć w każdym europejskim mieście.

 

14. ul. Złota

 

Na Złotej znów było ciężko. Na pierwszym zdjęciu Dauphine stoi prawie po środku obecnych Złotych Tarasów, na skrzyżowaniu ul. Chmielnej i Sosnowej – obie już nie istnieją w tym miejscu. Sosnowa to jedynie króciutki fragment odchodzący od Złotej i służący za parking. Jedynym punktem wspólnym dla obu zdjęć jest widniejący na dalszym planie blok przy ul. Śliskiej. Jednak obecnie stojąc na Złotej można go zobaczyć tylko z jednego miejsca, w każdym innym zasłaniają go nowe budynki. Narożna kamienica widoczna na obu zdjęciach stoi na rogu Złotej i Sosnowej. W okresie międzywojennym mieściła się w niej m.in. kawiarnia Amerykanka. Budynek przetrwał wojnę i został wyremontowany. Stał aż do lat 70. gdy wraz z okolicznymi kamienicami wyburzono go prawdopodobnie ze względu na budowę Dworca Centralnego. W miejscu tej kamienicy, w latach 90. wybudowano jedną z pierwszych warszawskich galerii handlowych „City Center”. Ta jednak ustąpiła miejsca słynnemu „Żaglowi” projektu Daniela Libeskinda.

 

 

Nie było łatwo

Odtwarzanie starych kadrów to świetna zabawa. Tylko dość męcząca, szczególnie gdy trzeba wstać o czwartej nad ranem, żeby miasto było puste. Oddaję głos naszemu fotografowi Rafałowi Andrzejewskiemu:

„Odtworzenie kadrów Siemaszki okazało się delikatnie mówiąc trudne. Po pierwsze Warszawa, po której poruszał się swoją Dauphine nosiła rozliczne ślady wojny, ale była wolna od reklamowego syfu! A ten zupełnie popsuł kilka kadrów, gdyby chcieć je powtórzyć co do joty. Po drugie wielu zdjęć nie mogłem dobrze odwzorować. Nie dlatego, że nie chciało mi się obrócić o kilka stopni, zmienić obiektywu. Po prostu w wielu miejscach wyrosły nowe budynki, np. na ul. Złotej, przy Emilii Plater. Lub zupełnie zniknęły, tak jak np. na ulicy św. Wincentego. Po trzecie – pojawiła się bujna zieleń, której w Warszawie do lat 70. wyraźnie brakowało. Owszem, na Natolińskiej albo w dwóch lokalizacjach przy skrzyżowaniu Złotej i Twardej wielkie korony drzew zupełnie uniemożliwiły powtórzenie kadrów Siemaszki. Ale na to narzekać nie będę.

Po czwarte nie byliśmy w stanie w wielu miejscach ustawić Renault Talismana tak jak Siemaszko parkował swoją Dauphine z bardzo prozaicznej przyczyny – wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Po piąte narzekać na swój sprzęt nie mogę. Ale na kilku kadrach Siemaszki daje się odczuć, że dysponował doskonałymi obiektywami (miał sporo sprzętu robionego na zamówienie – przyp. aut.) do fotografii architektury, a po plastyce zdjęć widać, że fotografował aparatami średnioformatowymi. Zresztą nawet nie wypada mi zrzucać niczego na sprzęt – Zbyszko Siemaszko był artystą tego formatu, że porównywać się do niego zupełnie mi nie wypada”.

 

 

Wycieczka śladami Zbyszka Siemaszki nie była prosta i łatwa. Zarówno od strony technicznej, o której wspominał Rafał Andrzejewski jak i historycznej. Odnalezienie niektórych budynków trwało dość długo, niektórych miejsc nie mogliśmy sfotografować w ogóle. Nie udało się zidentyfikować miejsc, czy okazywały się być tak ruchliwe, nawet o 6.00 w niedzielę, że nie było szans na zaparkowanie Talismana w tym samym miejscu choć na chwilę.

Warto jednak było odbyć tę podróż w czasie. Dzięki temu porównaniu widać jak zmieniła się (lub nie) Warszawa. Mówi się, że to Niemcy zniszczyli znaczną część miasta. Owszem, dzięki naszemu porównaniu, widać ile wyremontowanych po wojnie budynków padło pod łyżkami koparek ustępując miejsca nowym inwestycjom Polski Ludowej. Mamy jednak nadzieję, że to jeszcze nie koniec takich wycieczek. Być może na pozostałych z kilkudziesięciu tysięcy zdjęć, które nie są jeszcze dostępne w publicznych archiwach kiedyś znajdą się takie z charakterystycznym Renault Dauphine. Wtedy bardzo chętnie weźmiemy aparat, współczesne Renault i zabierzemy się znów do roboty.

 

Post Scriptum

Jak możecie zauważyć na powyższych zdjęciach Zbyszko Siemaszko miał co najmniej dwie Dauphinki: ciemną i jasną. Jednak to nie była jego pierwsza przygoda z francuską motoryzacją. Jeszcze w latach 50. stał się właścicielem Simki Aronde. Na powyższych zdjęciach możecie oglądać ją i dumnego właściciela prezentującego swój nabytek kolegom. Siemaszko, a jakże, zrobił te zdjęcia osobiście, z pomocą statywu i samowyzwalacza. Simca jednak była nieco pechowa i uległa kolizji ze Skodą Spartak. Fotograf oczywiście uwiecznił to na zdjęciach, które możecie zobaczyć w pierwszej części cyklu Karambolage.

Tekst: Piotr Skowron

Zdjęcia archiwalne: Zbyszko Siemaszko via Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zdjęcia współczesne: Rafał Andrzejewski 

Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy Renault Polska

 

Poprzedni artykułSamochód, którego nie było
Następny artykułCERV I. Droga do C8