Playboy znika z amerykańskiego rynku. Nie będzie już rozkładówek, playmate miesiąca, a Ross Geller nie wyśle do redakcji sprośnego dowcipu. Wiosenny numer będzie ostatnim w tym roku, a następne być może kiedyś się pojawią, pewnie bardziej jako gadżet niż czasopismo.

 

Decyzja wydawcy nikogo nie zaskoczyła. Od jakiegoś czasu słynny „świerszczyk” był wydawany jako kwartalnik. Wszyscy wiedzieli, że następnym krokiem będzie całkowita rezygnacja z wersji drukowanej. Wszyscy wiedzieli, ale każdy bał się powiedzieć to głośno. Wreszcie przy okazji pandemii koronawirusa udało się wydać oświadczenie o zamknięciu tytułu. W środę (18 marca) prezes Playboy Enterprises, Ben Kohn, w piśmie do pracowników i kooperantów firmy napisał: – przechodzimy do schematu digital-first.

 

Jednym z najważniejszych elementów każdej edycji Playboya była sesja i rozkładówka z playmate miesiąca. Tutaj w jednej z sesji widać nawet Forda Pinto. Lubimy to!

 

Nie będę płakał

Czy ktoś będzie żałował? Garstka wiernych fanów, bo od dawna sprzedaż była kiepska, a czytelnicy przenieśli się do internetu. Czy za nimi zrobią to dziennikarze? Twórcy Movendusa mają to już za sobą. Też lubimy czasopisma i zapach wersji drukowanej nie tylko Playboya, ale wszystkiego innego. Niestety rynek powoli weryfikuje, które tytuły będą jeszcze dostępne w kiosku. Utrzymają się najlepsi. Mimo naszej miłości do wszystkiego co wydrukowane przyszła pora, aby jakość prasy pojawiała się także w sieci.

 

Wydawcą i legendą Playboya był Hugh Hefner.

Nie tylko USA

Przypominamy, że polskie wydanie Playboya również zniknęło już z kiosków. W listopadzie zeszłego roku zapowiedziano, że grudniowy numer będzie ostatnim. Czy brakuje Wam tego tytułu? Pamiętamy jaki szał wywoływał pierwszy polski Playboy w 1992 roku. Potem były kolejne sesje znanych polek: Kora, Ania Przybylska, Shazza i Anna Mucha. Wszystkie wywoływały pewne podniecenie, dyskusje wśród znajomych i ogólną ciekawość. Poza tym w polskim wydaniu można było znaleźć także ciekawe artykuły, wywiady i felietony. Za tytułem pozornie erotycznym zawsze stali znakomici dziennikarze jak Tomasz Raczek, Zygmunt Kałużyński, Marcin Meller czy Rafał Jemielita (pozdrawiamy). Najmniej szkoda głupich seksistowskich dowcipów, które od dawna trąciły już myszką.

 

Dużym plusem starych wydań są klimatyczne reklamy. Przeważnie reklamowano produkty luksusowe, co zdradza nam pozycjonowanie pisma. Renault Safrane jeszcze niedawno mieliśmy w naszym parku maszyn redakcyjnych. Ale nie była to Baccara fazy pierwszej.

A ty?

A teraz powiedźcie szczerze, kiedy ostatnio rozmawialiście o sesji w Playboyu? Albo może kiedy kupiliście to czasopismo? Niestety Playboy jest jak gaźnik, musi odejść do lamusa i nikt nie będzie po nim płakał. Na pocieszenie zostaje dostęp na stronie czasopisma do numerów archiwalnych z lat 50., 60., i 70. Czasem warto do nich wrócić i poczuć ten klimat.

 

 

To se ne vrati!

Fotografie: Rafał Andrzejewski

Poprzedni artykułDwa gawrosze poproszę
Następny artykułWabił się Ralf