„Każdy najdrobniejszy ruch kierownicą nieprawdopodobnie bezpośrednio przekłada się na przednie koła. Ale jednocześnie czuję, że granica przyczepności tylnej osi jest niezwykle blisko. Jadę jednak zbyt szybko, żeby choćby minimalnie odpuścić wciśnięty w podłogę gaz.”
Jasne, Peugeot 205 GTI nadaje się też do spokojnej jazdy. Można jeździć tak, żeby nigdy nie sprawdzić, czy nadążymy za jej żywiołową tylną osią. Można też nigdy nie wychodzić z domu, nie chodzić po górach i nie wchodzić do głębokiej wody – to potencjalnie niebezpieczne. Ale 205 GTI nie jest odbezpieczonym granatem. Fakt – warto mieć dla niego sporo pokory. Ale korzystanie od czasu do czasu z pełni jego możliwości powinno być obowiązkowe – to maszyna w której zaklęto radość.
Wybuch bomby
W 1983 roku w gamie Peugeota pojawia się model 205. Z miejsca staje się rynkowym przebojem, a rok później oliwy do ognia dolewa sportowa odmiana GTI. I pewnie nie stałaby się ikoną, gdyby nie szlif nadany jej przez dział sportu – Peugeot Talbot Sport. Dzisiaj Jean Todt jest szefem FIA, ale w latach 80. i 90. to on odpowiadał za sukcesy Peugeota w sportach motorowych. A tych sukcesów było dużo. Zespół Todta miał też wpływ na najlepsze seryjne usportowione auta swojej epoki – 205 GTI, 309 GTI czy 405 Mi16.
Najmocniejsza odmiana 205-ki odniosła tak olbrzymi sukces, że w salonach Peugeota sprzedawcy na pytanie o tę wersję odpowiadali „tak, można zamówić GTI, białe, czarne i czerwone, trzeba decydować się natychmiast, bo kolejka chętnych rośnie”. A na pytanie o rabat odpowiadali, że to stolica Maroka.
Przekleństwo reputacji
Peugeot 205 GTI króluje we wszystkich rankingach na najlepszego hot hatch’a wszechczasów. Wygrywa prawie wszystkie zestawienia, jest przedstawiany jako marzenie każdego petrolheada i jako pogromca najbardziej rasowych aut sportowych jeśli chodzi o przyjemność z jazdy. 205 GTI stał się ikoną, obiektem kultu. Stał się też przekleństwem dla Peugeota. Odkąd trafił na rynek, każdy następny hot hatch tej marki jest porównywany z 205 GTI. Zawsze pada pytanie – „czy nowy model jest tak dobry jak 205 GTI?”. I zawsze pada odpowiedź – „nie jest”. Bo wszystko co mówi się o 205 GTI jest prawdą.
Oczywiście Peugeot 205 GTI mógłby być szybszy, prowadzić się jeszcze lepiej, ale nie byłby tak doskonałym wozem, gdyby nie świetny model bazowy. 205 to jedno z najlepszych małych aut w historii. Funkcjonalne, przestronne, wygodne, bardzo trwałe. Do tego świetnie wygląda. Zaprojektowane przez Gerarda Weltera nadwozie to majstersztyk, jest gustowne i zgrabne. Zmieniło postrzeganie aut segmentu B, 205 nie był jedynie „wózkiem na zakupy”. Nikogo nie rozczarowywała też kabina, za której projekt w znacznym stopniu odpowiadał legendarny Paul Bracq, który zresztą po dziś dzień użytkuje 205 GTI.
Subtelny i zadziorny
Nadwozie Peugeota 205 jest proste, oszczędne, ale jednocześnie bardzo stylowe. Charakterystyczny szeroki tylny słupek z plastikowymi elementami, na których znalazły się oznaczenia wersji, to majstersztyk. A Gerard Welter wkomponował tam jeszcze wlew paliwa! Wersja GTI wyróżniała się na pierwszy rzut oka, ale świetnym stylem, a nie spoilerami. W oczy rzucają się szczególnie czarne poszerzenia nadkoli i listwy na bokach z czerwonym pasem. Najbardziej charakterystyczne są jednak zarezerwowane dla GTI felgi Speedline. W odmianie 1.6 14-calowe o oznaczeniu SL 201, zwane we Francji i Wielkiej Brytanii „pieprzniczkami”. W odmianie 1.9 zdecydowanie masywniejsze 15-calowe o oznaczeniu SL 299. Szczególnie w pięknym, ciemnozielonym lakierze Sorrento Green, takim jak na naszych zdjęciach, 205 GTI prezentuje się zjawiskowo.
Subtelny charakter odnajdziemy też w kabinie – świetnie wyglądające, mocno wyprofilowane fotele (w odmianie 1.9 półskórzane lub skórzane) i czerwona wykładzina podłogowa. Później, wraz z limitowanymi wersjami takimi jak Sorrento Green czy 1FM, pojawiła się też ciemnozielona wykładzina i tapicerka z zielonymi akcentami.
Passepied
Peugeot 205 GTI stawia kierowcy wysokie wymagania. W jego prowadzenie trzeba włożyć całe serce. Właśnie dlatego tak wielu kierowców z miejsca pokochało ten model. 205 GTI jest świetnym narzędziem, ale nie zrobi niczego za kierowcę. Warto więc znać swoje ograniczenia. Tak naprawdę, żeby wytrącić 205 GTI z równowagi, trzeba się mocno postarać. Problem w tym, że ten wóz cały czas prowokuje do sprawdzania, gdzie leżą limity, jego i kierowcy. Najostrzejsze zakręty albo długie łuki to żaden problem dla 205 GTI. Jednak pokłady przyczepności są tak duże, że prędzej czy później każdy zaczyna sprawdzać na ile może sobie jeszcze pozwolić, jak szybko da się przejechać następny zakręt, „dokręcając” do końca trzeci bieg, lub co gorsza czwarty. To właśnie wtedy 205 GTI potrafi zaskoczyć nagłą, brutalną nadsterownością. Szczególnie na nierównych drogach tył zaczyna wtedy swój taniec. Dynamiczny, niczym bretoński taniec passepied. Nie dla wszystkich ten taniec kończył się dobrze, zawsze trzeba to mieć z tyłu głowy.
Frajda absolutna
Jest też druga strona medalu. Użytkownicy 205 GTI, rozumiejący, że jako łącznik między kierownicą a pedałami są najważniejszym elementem samochodu, będą z prowadzenia 205 GTI czerpać nieprawdopodobną radość. Niektórzy rywale małego Peugeota byli szybsi – np. Renault 5 GT Turbo, ale żaden nie dawał więcej frajdy. Przepis był prosty. Po pierwsze lekkość. Samo nadwozie 205-ki waży zaledwie 200 kg, drzwi wydają się zrobione z papieru. Zawieszenie jest usztywnione i przekonstruowane w stosunku do zwykłych 205 (inne wahacze z przodu, drążki skrętne z tyłu i grubszy stabilizator).
Wisienką na torcie jest bezpośredni układ kierowniczy. Jednak rzadko kiedy wspomagany, więc zapomnijcie o niedbałym trzymaniu kierownicy. Po szybkiej jeździe będą was bolały nadgarstki. I dobrze – macie czuć, że włożyliście w jazdę sporo pracy, inaczej nie będzie frajdy. Gdy poznamy charakter układu jezdnego, stajemy się częścią 205 GTI. I co jest chyba najprzyjemniejsze – odpowiednio ujmując gazu zacieśniamy każdy łuk drogi.
Zaczęło się od diesla
Peugeot 205 GTI podczas dynamicznej jazdy wciąga jak rzadko który wóz. Bo jest samochodem kompletnym, również dzięki stosowanym w tej wersji silnikom. Fakt, że pod maskę 205 trafiły spore jak na ówczesne lata jednostki benzynowe zawdzięczamy silnikom wysokoprężnym – to dla nich przygotowano sporą komorę silnikową
GTI zadebiutowało w wersji 1.6, często niesłusznie traktowanej jako „ta gorsza”, bo słabsza. Jak podkreśla Michał Kowalczyk z 205garage, bardzo niesłusznie. Silnik o oznaczeniu XU5J jest bardzo lekki i zdecydowanie bardziej kocha obroty niż 1.9. Do tego odmiana 1.6 ma wyraźnie krótsze przełożenia. Dlatego może być bardziej angażująca podczas jazdy, szczególnie na krętych drogach. W 1985 roku pojawiła się mocniejsza, 115-konna wersja silnika 1.6 (XU5JA). Zyskała jeszcze żywiołowości w górnym zakresie obrotów, a nic nie straciła „na dole”. Jednak z czasem na wielu rynkach wyposażono ją w katalizator, dlatego niekoniecznie będzie szybsza niż wczesne 105-konne GTI. Odmiany 1.6 mają jeszcze jeden atut – na 14-calowych felgach wyglądają bardziej filigranowo i po prostu bardziej oldschoolowo.
Niczego więcej nie potrzeba
W 1986 roku do gamy GTI trafia 1,9-litrowy XU9JA o mocy 128 koni. Wprawdzie dwa lata później na wybranych rynkach trafia do niego katalizator (takie jednostki mają oznaczenie XU9JAZ), a z nim moc spada do 120 KM, ale niezależnie od wersji ten silnik i tak jest małym potworem. Do setki 1.9 GTI przyspieszają w mniej niż 8 sekund, jednak wiele testów z epoki wskazywało, że jest to raczej niewiele ponad 7 sekund. Nawet dzisiaj 205 1.9 GTI jest autem szybkim.
Ale to nie przyspieszenie zrobi na was największe wrażenie, a to jak 1.9 GTI odjeżdża z każdego zakrętu. Ten silnik nigdy nie każe na siebie czekać. Ma potężny moment obrotowy i zdecydowanie bardziej trzeba się starać o utrzymanie trakcji niż w 1.6. Ale 1.9 generował też problemy – jednostka tak szczelnie wypełnia komorę silnikową, że najbogatsi klienci musieli wybierać dodatki – albo klimatyzacja, albo wspomaganie kierownicy. Michał Kowalczyk słyszał o kompletnie wyposażonych egzemplarzach na rynek japoński, które miały i klimatyzację i wspomaganie, ale nigdy nie udało się tego potwierdzić.
Szeroko i masywnie
Ale 1.9 GTI to nie tylko potężniejszy silnik. To też tarcze hamulcowe zamiast bębnów z tyłu, ale przede wszystkim minimalnie twardsze i niższe zawieszenie oraz wyraźnie szersze 15-calowe felgi. Dzięki temu, mimo cięższego silnika, w 1.9 GTI nadsterowność nie pojawia się tak nagle, auto prowadzi się bardziej progresywnie i daje odrobinę więcej czasu na reakcję. Większy silnik ma też chyba ciekawsze brzmienie, niższe, bardziej soczyste i rasowe. Ale pod tym względem 1.6 też gra w najwyższej lidze – w obu wersjach od razu po zdjęciu nogi z gazu zatęsknicie za bogatym i pasjonującym dźwiękiem. Nie ma w nim żadnej sztuczności. Dzisiejsze hot hatch’e strzelają z wydechu, bo zostało to zaprogramowane – to może robić wrażenie tylko na facetach, którzy zakochują się w gumowych lalkach z sex shopu. W 205 GTI wszystko jest naturalne. I doskonałe.
Również niezapomniane wrażenia pozostawiają za sobą skrzynie biegów. Słyszeliście, że Francuzi nie potrafią robić porządnych mechanizmów wybieraków w przekładniach? Jak chcą, to potrafią. To jedne z najbardziej precyzyjnych skrzyń manualnych. I dają mnóstwo frajdy.
Najszybszy samochód świata
Odmiana 1.9 jest elastyczniejsza, ale puryści wskazują na odmianę 1.6 jako dającą bardziej surowe doznania, zwinniejszą. Ale nieważne którą wersję wybierzecie – w 205 GTI będziecie szybsi niż w jakimkolwiek superaucie. Jasne, nie na papierze, nie według stopera, ale tak będą wam podpowiadały emocje. GTI angażuje tak, że gdy nauczycie się jego specyficznego tańca, to szybko staniecie się nie jego kierowcą, tylko integralną częścią. Takie auta mają w sobie niezwykłą energię, nie znajdziecie jej w żadnych nowoczesnych autach.
Przy tym 205 GTI jest tak samo praktyczne jak każde inne 205. Nie ma w nim żadnej sztuczności nowoczesnych hot hatch’y, które muszą zmęczyć kierowcę, żeby przypadkiem nie zapomniał czym jedzie. 205 GTI nie musi niczym nadrabiać braków w charakterze, nie jest zbyt twarde, nie jest zbyt głośne. Ekscytuje tym, jak jeździ. Nie chodzi w nim o to, że można efektownie i bardzo przyjemnie zacieśniać zakręty, szukać granic przyczepności, nie chodzi o jego niepodrabialny wygląd. Chodzi o sumę tych cech. O bezpretensjonalność mimo całego kultu jaki powstał wokół 205 GTI. W nim wszystko jest prawdziwe. Każdy w życiu przeżył chwilę, gdy wszystko było ostrzejsze, bardziej namacalne. Za kierownicą 205 GTI tak jest cały czas. I z roku na rok to auto nie staje się coraz starsze. Staje się coraz lepsze. Dlatego wszystkiego rankingi na najlepszego hot hatch’a można już sobie odpuścić. Lepszego nie będzie.
fotografie: Rafał Andrzejewski
Materiał nie powstałby bez pomocy i wiedzy Michała Kowalczyka, właściciela firmy 205garage wyspecjalizowanej w renowacji, serwisie i rasowaniu „dwieściepiątek”.