No więc jest jest to skansen nieźle zachowanych starszych samochodów. Oczywiście nie spotkacie tam takich wynalazków jak na Kubie, ale jest równie ciekawie. Aby polowanie było owocne, należy jak najszybciej wyjechać z dużych miast takich jak Las Palmas i ultraturystyczne Maspalomas.
Kiedy opuścimy miasto i ruszymy jedną z niewielu autostrad, a następnie zagłębimy w którąś z krętych dróg, należy mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Gran Canaria zaraz czymś nas zaskoczy.
Kierunek: Galdar!
Chyba najciekawszą okolicą są miasteczka Agaete i Galdar leżące w północno-zachodniej części wyspy. Galdar wygląda jak dowolne miasto w Boliwii. Przylepione do zboczy gór różnokolorowe domy powodują zawrót głowy. Zestawienia barw nawet bardziej karkołomne niż w Polsce. Od razu widać, skąd czerpiemy wzorce do malowania domów.
Jest jednak jedna różnica: tutaj, na Kanarach, ta kolorystyczna krzykliwość jakoś się broni. Czerwony dom z fioletowymi obramowaniami okien i wściekle białe tralki wokół tarasu nie powodują tak dużego oczopląsu jak w kraju. A może to tylko bezsensowne uzasadnienie, bo na przykład w Agaete są tylko białe domy.
Zagłębie warsztatów
Jednak Galdar i jego przyległości leżące po obu stronach autostrady GC-2 mają inną zaletę: znajdują się tu liczne warsztaty samochodowe, przy których przejeżdżamy bardzo wolno. W ten sposób w Boliwii znaleźliśmy sporo ciekawych aut. Poczynając od kilku garbusów, poprzez Seaty 127, których jest tu dużo, malownicze Renault 4 w różnych wersjach nadwoziowych i stanie blacharskim (jednak zawsze jeżdżące), kończąc na licznych Starletach różnych generacji. O Seatach Marbellach, Peugeotach 205 i Renault Expressach nie wspominam, bo są tu popularne jak u nas Passaty. Zdarzają się też ciekawe trafienia. W Agaete znaleźliśmy Vauxhalla Chevette i ciężarowego Fiata 616 N2. To Gran Canaria, jakiej szukamy!
Trzeba zauważyć, że najciekawsze samochody są na codzień trzymane w garażach i wyjeżdżają przy okazji zlotów. Zobaczcie sami, jakie to wozy.
Osobną kategorie stanowią terenówki. W górach nie ma zmiłuj i taki wóz pasuje tu jak ulał. Jednak wozy te są tutaj stosowane zgodnie z przeznaczeniem. Jeśli wóz ma pakę, to służy do wożenia czegoś: drewna, trzciny cukrowej, bananów i Bóg wie czego jeszcze. Nikt tu się tym nie lansuje, bo i nie ma po co.
Nie zmieniać, jeśli działa
Ludzie nie mają też potrzeby zmieniania aut jak rękawiczek. Jeśli od 1985 roku nie rozleciał się silnik, to można jeździć. Podczas naszych podróży po Gran Canarii często spotykaliśmy wiekowych właścicieli aut z lat 70. i 80., którzy mówili, że ich Peugeot 504 break, Toyota Starlet P60 albo Renault 4 służą im od lat i nie widzą potrzeby, aby je zmieniać. Wóz był dobry, jak kupili, dobry jest też teraz.
Od tego można popaść w niekończący się zachwyt, prawda? Włożę jednak łyżkę dziegciu w ten miodek. Na Kanarach przeciętny obywatel nie zarabia kroci, a pensja rzędu 1000 euro jest na porządku dziennym. Takie zarobki nie sprzyjają kupowaniu nowych samochodów, które są obwarowane wysokimi cłami. Wyspy Kanaryjskie, mimo że są częścią Hiszpanii, nie należą do unijnej unii celnej. W sprawach przyziemnych Gran Canaria pokazuje swoją ciemniejszą stronę.
Koszty życia
Paliwo kosztuje około 95 centów (w 2019 roku). Ceny żarcia są porównywalne z naszymi. Drogie za to są na przykład usługi budowlane albo hydrauliczne. Co więcej, wiążą się z uzyskaniem licznych zezwoleń, biurokracja i sjesta w godzinach 13-16 oraz ogólne „później” sprawiają, że przeciętny, nawet nienerwowy Polak, który chciałby coś załatwić dostałby piany na ustach. Nawet jeśli świetnie zna hiszpański.
Niełatwo tutaj złapać pion i poziom. I nie jest to wina lokalnego ron miel, czyli miodowego rumu, który można dostać wszędzie. Pijemy go tylko wieczorem, kiedy już zakończyliśmy podróż i Gran Canaria przystępuje do nocnej fiesty. Trudności z utrzymaniem pionu powodują oczywiście góry. Praktycznie non stop jedziesz z góry albo pod górę. Do tego perspektywę zaburzają słupy, które często chylą się w powitalnym geście.
Nierówno, ale fajnie
Jeśli więc znajdziesz ciekawy wóz i zrobisz mu zdjęcie, to potem okazuje się, że na tym zdjęciu krzywe jest wszystko: dom, słup, samochód i ulica. Od ciebie zależy co uznasz za wyznacznik pionu i poziomu.
Na Gran Canarię będziemy jeszcze wracać. Mamy więcej zdjęć fajnych wozów. Opiszemy też, jak jeździ się drogami na tej wyspie.