Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Ciągle tak jest, ale w tej chwili wszyscy starają się je omijać. To, co spotkało Włochów w czasie pandemii, to straszna historia. My wracamy do czasów, gdy po stolicy Włoch można było swobodnie chodzić i robić zdjęcia… klasykom.
Włochów każdy zna. Są ekspresyjni, weseli, lubią dyskutować na każdy temat i nie mają poczucia czasu. Spóźnienia są częścią ich życia, a dzień muszą zacząć od cappuccino (ew. espresso) i cornetto. Szczerze mówiąc, podczas naszego pobytu w Rzymie też zaczęliśmy stosować kawkę i rogalik z rana. I żaden wybuch atomowy ani epidemia wirusa, nie odwiodłyby nas od tego zwyczaju. Szczególnie, że dobra kawa w Rzymie kosztuje często około jednego euro, podczas gdy w Warszawie jest kilka razy droższa.
Początek marca to dla Włochów jeszcze zima. Dlatego prawdziwych zabytków na ulicach było jeszcze mało. Tu widać Fiata 850 Spider w wieczornym korku na Via Marulena.
BMW E3 spotakane przy Pizzarium Gabriele Bonci. Polecamy lokal miłośnikom włoskiej pizzy.
Triumph TR6
Lancia Fulvia Coupe
Produkt krajowy
Włosi uwielbiają motoryzację, zwłaszcza swoją. Dlatego cały czas na tamtejszym rynku bardzo dobrze sprzedaje się Lancia Ypsilon, ostatni model legendarnej marki (produkowany zresztą w Polsce). Małe samochody w Rzymie są górą. Jest ciasno, wolne miejsca parkingowe zdarzają się rzadko. Lepiej jeździć małą, luksusową Lancią niż wielkim Stelvio. Wielu Włochów nie przejmuje się rocznikiem swoich miejskich wozów, toteż znajdziemy na ulicach jeszcze całkiem sporo Pand, klasycznych Fiatów 500 i Autobianchi Y10.
Rzymianie uwielbiają małe, włoskie samochody. Tutaj widzimy Autobianchi Bianchina Panoramica w czasie normalnej jazdy miejskiej. Zapewne po poranne cappuccino z cornetto.
Klasyczne Fiaty 500 nie są rzadkością.
Fiat 900 zasuwa po jakiś towar.
Piękna Panda pierwszej serii.
Fiaty Panda przestaliśmy fotografować już po pierwszych paru godzinach pobytu.
Skutery zimą w większości jeszcze śpią. Nie spotyka się ich jakoś strasznie dużo.
Renault 4 to też popularny klasyk codziennego użytku w Rzymie.
Autobianchi Y10 nie jest tak popularne jak pierwsza Panda, ale cały czas się je spotyka w ruchu miejskim.
Kolejne „cinquecento”
I jeszcze jedno.
Panda i spółka
W Rzymie byliśmy na początku marca. Zima nie skończyła się jeszcze, termometry wskazywały około 10 stopni Celsjusza. Włosi chodzili w zimowych płaszczach i puchowych kurtkach. My zaś w lekkiej wiosennej wiatrówce. Zabytków na ulicach było niewiele.
Zabytków nie zauważyliśmy, ale pojazdy codziennego użytku też okazały się ciekawe. Oprócz wspomnianych Pand pierwszej serii, którym już po pierwszej godzinie pobytu przestaliśmy robić zdjęcia, spotkać można sporo klasycznych Fiatów 500, trochę Uno pierwszej serii czy kilka Autobianchi A112. Co ciekawe mało już jeździ pierwszych Fiatów Tipo czy Ritmo. Jakoś zniknęły z ulic, być może były za wielkie? Za to od czasu przemknie stara Lancia Delta lub Prisma.
Nie wszystkie Fiaty 500 stoją.
Lubimy Renault 4, Rzymianie chyba też.
Radiowozy na nowej Delcie były także w Polsce? Ciekawe czy jeszcze są w służbie?
Miłość do małych pojazdów wyraża się także w dostawczakach. Piaggio Porter nie jest najmodniejszym vanem w Rzymie, ale od czasu do czasu można je spotkać.
No nie, znowu Panda.
W Rzymie Delty pierwszej serii rdzewieją wolniej.
I jeszcze jedna Panda.
Prisma spotkana w Watykanie. Mieliśmy kiedyś taką.
#alebymnimjezdzil
Uno pierwszej serii jest chyba nawet częściej spotykane niż drugiej.
Fiat 500 zawsze spoko.
Uno
Nigdy dość
Unos CS czyli brazylijska wersja pierwszej serii. Samochód bazował na płycie podłogowej Fiata 147 i był wyposażony w brazylijskie jednostki napędowe. Podobno koszmar.
Fiat Panda, a w tle Circo Massimo.
Idealna sylwetka.
Ciekawszy sposób na wożenie pomarańczy niż Piaggio Porter czyli trójkołowy Ape.
Autobianchi Y10 nigdy dość. Mamy takiego w redakcji.
Panda w w tle Colosseum.
Autobianchi A112 to jeden z naszych ulubionych samochodów. Nie będzie niespodzianką jak napiszemy, że mieliśmy takiego.
Kolejna Panda, dawaj dalej.
Uno na rondzie.
Y10 jako Autobianchi występowało tylko we Włoszech i Francji. W innych krajach sprzedawano je jako Lancia.
#alebymnimjezdzil
Tak, to Panda.
A to kolejna 500.
Vespa.
O! Tam! Tam się schowała.
Miejscowa egzotyka
W Watykanie hinduscy sprzedawcy czegokolwiek używają prześmiesznych dostawczaków. Jak stoją na ulicy z otwartym kramem wyglądają prawie normalnie, ale jako jadący sześcian wywoływały u nas duży uśmiech na twarzy. Warto też spojrzeć nieco inaczej na słynne Campo de’ Fiori, gdzie sprzedawcy warzyw, serów i kwiatów przyjeżdżają zdezelowanymi Piaggio Ape. Albo przyjechali kiedyś i teraz używają ich jako magazynków. Tak czy inaczej, wygląda to klimatycznie.
Wspaniałe Ape straganiarzy na Campo de’ Fiori
Campo de’ Fiori i genialne Ape
I tutaj też.
Jeżdżące sześciany po rozłożeniu wyglądają jakby były nieruchomością.
A jeżdżą i wyglądają przy tym przezabawnie.
Włosi są przekonani, że dostrzeżenie zakonnicy poza klasztornymi murami przynosi pecha i należy przedsięwziąć wówczas odpowiednie środki bezpieczeństwa.
Ape rządzą.
Ozdoba jednego ze sklepów z zabawkami.
W innym sklepie znaleźliśmy Polskiego Fiata 125p kombi. Chyba na enerdowskich blachach.
Były też inne ciekawe resoraki.
Wystawa w jednym ze sklepów w samym centrum Rzymu.
Jako małe śmieciarki pracują w Rzymie ciężarówki marki Effedi.
Warto jeden dzień spędzić nad morzem. Najłatwiej wsiąść w metro jadące do Lido di Ostia. Można tam spędzić czas słuchając szumiących fal albo podziwiać kampery i pomalowane szpreyem dostawczaki.
Ape z kolegami.
Panda, a w tle… jakiś kościół.
Klimat rzymskich witryn sklepowych.
Kto chce banana?
SAABy 900 spotkamy w każdym zakątku Europy.
Z zagranicznych marek najpopularniejsze są Garbusy i wszelkie BMW. Czasem trafi się też SAAB 900 albo jakiś starszy Opel lub klasyczne Mini. Resztę zobaczycie na zdjęciach, bo one oddają klimat Rzymu z początku marca.
Wśród samochodów innych marek niż włoskie przeważają BMW .
Na ulicach Rzymu można spotkać także sporo Garbusów
I trochę klasycznych Mini
Corsa A to wcale nie rzadkość, ale w sedanie już tak.
E30.
Mini.
E21
Cegły są wszędzie.
Gelenda parkowała na naszej ulicy.
Kolejny Garbus.
Defender zawsze na propsie.
Corsa A GSi. W sumie fajny wóz do jazdy po miescie.
Jeszcze raz BMW E3 zaparkowane koło Pizzarium.
Kolejna Panda.
Włoskie samochody rządzą, ale dużych samochodów włoskich jest w Rzymie jak na lekarstwo. Są za wielkie na ciasne uliczki centrum Rzymu.
Na deser jeszcze jedna Panda. Tym razem z tramwajem w tle.