Już go nie ma. Nad ścianą z szarej cegły uniosło się ramię młota pneumatycznego i zaczęło skuwać znajdujący się na niej mural z mapą świata i napisem „KIERUNKI EKSPORTU POLSKIEGO FIATA”. Tak przeszła do historii infrastruktura Fabryki Samochodów Osobowych przy dawnej ulicy Stalingradzkiej.

Wcześniej zburzony został tor prób FSO. Pamiętam, gdy zasuwałem po nim 200 na godzinę w Porsche. Oczywiście jako pilot. Jestem chyba jedynym, który jeździł po torze Bricklinem SV-1. Teraz, jak upadli bohaterowie piosenek Franka Kimono, będę mógł pielęgnować te wspomnienia na smutno przy szklaneczce whisky w hotelu Victoria. Póki jeszcze stoi.

FSO mural Fabryka Samochodów Osobowych
Jeszcze niedawno wjeżdżaliśmy tędy na tor FSO. Dzisiaj nawet Polonez Analog nie dałby tu rady przejechać.

Pamiętam, jak fabryka wydawała ostatnie tchnienie. Przez internety przetaczała się wówczas dyskusja o tym, czy mamy (co bardziej rozsądni pisali w czasie przeszłym) szansę na produkowanie samochodów. „Gdybyśmy mieli sześć, szesnaście, a może sześćset miliardów dolarów, to byśmy…” Pewnie tak, może nie. Potem pompowane snami o potędze dywagacje o wyprzedawaniu polskiego majątku. Słowa tak ładnie układają się na ekranie, kiedy mebluje się świat zza klawiatury.

Bez odwrotu

Tymczasem w gabinetach trwały negocjacje, a na torze FSO odbywały się ostatnie imprezy: rajdy i zloty. W końcu ciężki sprzęt wjechał na tor. Ale najpierw zniknęła modernistyczna budka z charakterystycznym daszkiem. Kiedy podczas jednej z ostatnich wizyt na torze zobaczyłem, że jej nie ma, wiedziałem, że to już koniec. Nie ma ratunku. Bo dlaczego miałby być?

FSO mural Fabryka Samochodów Osobowych
Pamiętacie? Jeździliście?

Potem wiraż z kostki zamienił się w porośnięte suchymi badylami śmietnisko. A teraz przyszedł czas na budynki. Zwalona ściana jednego z nich odkryła peerelowski mural, wywołując nostalgiczne spazmy u miłośników tamtych klimatów. U mnie też. Nie powiem – siąknąłem nosem raz i drugi.

Zagubione w świecie

Kiedy już opadnie kurz, a na miejscu starych zabudowań pojawią się apartamentowce „pięć minut do Centrum”, siądziemy do internetów i zaczniemy wygrzebywać zdjęcia dużych fiatów pod piramidami w Egipcie, policyjnego poloneza w Kolumbii, tego jednego egzemplarza 125p, który gnije na Islandii.

Zawsze zostaje nam stara lakiernia, w której ulokowało się muzeum motoryzacji. Tam znajdziecie niegdysiejsze wytwory żerańskiej fabryki.

 

FSO mural Fabryka Samochodów Osobowych
Na miejscu stoją jeszcze obskurne wejścia do przejść podziemnych. Nimi przed laty przelewały się tłumy pracowników spieszących do i z roboty. A teraz co?

Fotografie: Rafał Andrzejewski

Poprzedni artykułCzterodrzwiowy luksus
Następny artykułFenomen Podmiejskiego