Każdy ma w sobie coś z dziecka i na przykład cieszą go prezenty. My, na przykład, ucieszyliśmy się na wieść o VIII Rajdzie po Ziemi Mińskiej, który został zorganizowany 1 czerwca. Był IV rundą Mistrzostw Okręgu Warszawskiego Pojazdów Zabytkowych.

Organizatorzy nie obawiają się trudnych nawierzchni i większość trasy rajdu poprowadzili po szutrach – to duży plus. Dzięki temu uczestnicy mogli przejechać naprawdę malowniczymi drogami z dala od cywilizacji.

Tradycją rajdu mińskiego jest krzyżówka, której opisy haseł są wywieszone na drzewach. Samo rozwiązanie nie jest oczywiste, w związku z tym należy odgadnąć wszystkie hasła. W tym roku brzmiało „598LATMMZ”.

Mieliśmy tez okazję przekonać się, że praca strażaka to nie przelewki i podłączenie węży strażackich na szybkości nie należy do prostych zadań.

Odwiedziliśmy też festyn we wsi Grabina. Tam też jednym z zadań było rozpalenie ognia za pomocą krzesiwa w stylu survival i utrzymanie go przez co najmniej 30 sekund. Niektórzy nie mieli z tym żadnego problemu, innym zajęło chwilę.

„Rajd miński” ma dwie niezaprzeczalne zalety: dobrą organizację oraz wspaniałe widoki na trasie. Polecamy!

Poprzedni artykułJak Ford trafił do ZSRR
Następny artykułMaluch znowu starszy