Dobre pomysły zawsze mają pokręconą historię i kluczową rolę odgrywają w niej dziwne przedmioty i miejsca. Tak było w przypadku Porsche Speedstera. Kiedy dr Ernst Fuhrmann projektował silnik tego wozu, musiał plany wrzucać do szuflady biurka za każdym razem kiedy do jego pokoju wchodził Ferdynand Porsche.

 

Porsche 356 Speedster z silnikiem Typ 547 pojawił się w 1954 roku. Do jego budowy zainspirował firmę Max Hofmann, wyłączny przedstawiciel Porsche na USA oraz John von Neumann, diler z zachodniego wybrzeża. Hofmann sprzedawał porszaki w Stanach, jakby to były bułeczki. Miał talent, lubił dobrą architekturę i przynosił firmie duże zyski. Wiecie, jeśli Ameryka chce od was coś kupować, a ma przy tym własną koncepcję, to im się nie odmawia.

 

 

Panowie namówili producenta na stworzenie lekkiego i spartańskiego auta sportowego, które godnie mogłoby rywalizować (również cenowo!) z podobnymi autami oferowanymi przez włoskich i brytyjskich producentów.

Faster, pussycat

Nowe Porsche miało być w klimacie Jaguara XK 120, ale powinno kosztować trochę mniej niż 356. Przy okazji: podział rynku sportowych aut w tamtych czasach w Kalifornii świetnie widać w doskonałym filmie Russa Meyera z 1965 roku „Faster pussycat, kill, kill!”. Wśród małych roadsterów królowały MG, Austiny-Healeye i Triumphy. Zwykłe 356 było o 300 dolarów droższe od XK 120, a to wtedy było sporo.

W październiku 1950 roku Erwin Komenda wykonał pierwsze rysunki, a prototyp zbudowała firma nadwoziowa Sauter. Max Hoffman był zadowolony, nazwał samochód America Roadster, a Porsche – Typ 540.

 

 

Szybko okazało się, że wóz jest jednak zbyt ciężki i źle się prowadzi. Porsche zadecydował, żeby nadwozie robić z aluminium. To z kolei nie pozwalało na wywarzanie wozu na linii montażowej modelu 356 i produkcję należało zlecić firmie Heuer-Glaser. A to z kolei oznaczałoby spore koszty.

Odarte ze wszystkiego

Nie można było jednak zlekceważyć specyfiki amerykańskiego rynku. Max Hofmann do 1954 roku sprzedawał za oceanem jedną trzecią samochodów produkowanych przez Porsche.

Panowie doszli do wniosku, że spartańskie Porsche powinno być po prostu ogołoconą wersją kabrioletu 356. Wywalili więc wszelkie ozdoby i stały dach, obniżyli o połowę przednią szybę – wyszło lżej i taniej. Na dodatek ta szyba powinna być łatwo demontowalna w razie gdyby ktoś, kto używa wozu na co dzień, w weekendy startował w wyścigach. Zamiast bocznych szyb dodano jakieś przeźroczyste szmatki, a nad głowę kawałek składanego, również szmacianego dachu.

 

 

W środku zamontowano lekkie fotele z oparciami bez regulacji, a na desce rozdzielczej znalazł się prędkościomierz i wskaźnik temperatury. To wszystko. Dzięki temu udało się zejść z ceną do 3000 dolarów. Nadwozia robiła firma Reutter. W maju 1955 roku auta reklamowane przez Maxa Hoffmana w piśmie „Road and Track” miały cenę 2995 dolarów. Pierwsze egzemplarze były gotowe do sprzedaży w lipcu.

Carrera na pamiątkę

Do nazwy dodano słowo „Carrera”, co miało upamiętnić zwycięstwa aut marki Porsche w rozgrywanym w Meksyku rajdzie Carrera Panamericana. 550 Spyder wygrał w kategorii małych aut sportowych w 1953 roku.

Ten golas okazał się hitem w południowej Kalifornii. Największa produkcja przypadła na 1957 rok, kiedy zbudowano 1171 egzemplarzy Porsche 356 Speedster.

 

 

Porsche 356 Carrera Speedster był skazany na sukces i w dużej mierze zawdzięczał to silnikowi. Czterocylindrowy bokser Typ 547 o pojemności 1,5-litra i osiągał moc rzędu 100 KM. Kręcił się on do ponad 7000 obr./min i miał cztery wałki rozrządu. Na jedynce spokojnie można było jechać do 60 km/h, na dwójce – do setki, na trójce bezproblemowo do 160 km/h, a na czwórce – osiągał 200 km/h bez kłopotu.

Mechaniczna baletnica

Powiedzieć, że za świetnymi osiągami nadążał układ jezdny to mało. Speedster jest niesamowicie zwinny, bezpośredni, posłuszny – wszystko dzięki niskiej masie i super precyzyjnemu jak na lata 50. układowi kierowniczemu. Nie bez powodu uchodzi za jedno z dających najwięcej frajdy aut marki Porsche w historii. Do tego dokłada się też niepowtarzalny, zachrypnięty dźwięk wysilonego, wysokoobrotowego boksera. I nie chodzi tu tylko o układ wydechowy, ale też o dźwięk zasysanego powietrza, zupełnie niepowtarzalny.

 

 

Siódmy z piętnastu

Prezentowany na zdjęciach egzemplarz z serii Pre-A o numerze nadwozia 81062 został zbudowany 13 grudnia 1955 roku. Według archiwów fabryki jest siódmym Carrera Speedsterem spośród piętnastu budowanych egzemplarzy najwcześniejszej serii Pre-A. Został przeznaczony na rynek amerykański i poprzez firmę Maxa Hoffmana trafił w ręce niejakiego E.H. Übelhoera.

Później jego historię skrywają mroki. Wiadomo, że w 1978 roku właścicielem wozu był ktoś w Milwaukee, później kolekcjoner Speedsterów Stephen Heinrichs. Gdzieś po drodze wymieniono silnik, który jednak dzięki wysiłkom niezmordowanego kolekcjonera Johna McCaw został odnaleziony i powrócił na swoje miejsce. Potem wóz zawędrował do Palm Springs Kalifornii, a następnie do Seattle w stanie Waszyngton.

John McCaw zlecił drobiazgową, trwającą dwa i pół roku, renowację w zakładzie w Kalifornii. Prace obejmowały między innymi: roboty blacharskie, lakierowanie w oryginalnym kolorze, renowację tapicerki oraz dachu, a także wymianę przedniej szyby. Elementy silnikowe sprowadzono z Niemiec.

 

Ameryka-Niemcy

Następnie Pre-A trafił do Oregonu, a stamtąd – do obecnego właściciela w Niemczech. Tam przeszedł kolejny remont silnika przeprowadzony przez znanego specjalistę od wersji Carrera, Karla Hlocha z Schorndorfu.

Wystawiony został na internetowej aukcji RM Sothebys w Londynie. Oczekiwana cena wahała się w granicach 1,1-1,3 mln funtów. Nie znalazł nabywcy, ale nic straconego – nadal jest na sprzedaż!

 

Fotografie: © RM Sothebys

 

Poprzedni artykuł#bubu_testuje: Hipster z Wolfsburga
Następny artykuł#roadtrip: Norda, część 1