W górach czy pod palmą? Why not both? Na dodatek fajne auta do wyboru marki i koloru. To Gran Canaria. A każdy dzień tu spędzony obfituje w coraz bardziej zaskakujące znaleziska. Warto mieć aparat w pogotowiu.

 

Wyszliśmy od naszych gościnnych gospodarzy z Cool Canaria w stronę portu w Agaete na Gran Canarii i od razu się zaczęło. Po kilku dniach wydaje się, że skumaliśmy, jakie wozy będziemy spotykać: Renault Expressy, sporo japońskich aut z przełomu lat 80. i 90., o Seatach Panda i Marbellach nawet nie warto wspominać, tak jak o renówkach super piątkach albo Corsach A w sedanie i nie w sedanie.

Sporo pisaliśmy zarówno w pierwszej, jak i w drugiej części przeglądu starych gratów spotkanych na Gran Canarii. Bez obaw, w tej części zobaczycie ich jeszcze więcej.

Wychodząc z samego rana do portu po wynajęty samochód, którym będziemy uprawiać turystykę gratową, spotykamy Mitsubishi L300 w stanie idealnym. W Polsce takie auto w dowolnym stanie kosztuje jakiś pierdylion pieniędzy. Na Gran Canarii jest podobnie, z tym że w euro. Właściwie każdy ze spotkanych egzemplarzy był w stanie idealnym. Aż nie chciało się iść dalej, tylko rzucać na niego czułe spojrzenia. A on je odwzajemniał.

 

 

Gran Canaria Mitsubishi L300
Mitsubishi L300 to smakowite i wcale nie rzadkie znalezisko na Gran Canarii.

 

Z trzciną na pace

Jednak już godzinę później, podczas wyprawy w góry, w jednej z wiosek w sercu wyspy, energicznie wcisnąłem hamulec, cmokając przednią szybę. Otóż oczom moim ukazał się obraz rodem z Ameryki Południowej. To Land Rover, żadna Santana, pick-up wypełniony trzciną cukrową albo innym malowniczym zielskiem. Mój wóz stał na środku drogi w górskim miasteczku, a ja rozmyślałem nad wspaniałością tego obrazu. Właśnie po to przyjechałem na Wyspy Kanaryjskie!

Dalej było już tylko lepiej, bo na wąskim pasie ni to pobocza, ni to zbocza stało Renault 12 break czyli kombi. Zaraz za nim, przy innym aucie stało trzech gości, którym na początku obawiałem się przerwać pogawędkę. Trochę nie miałem wyjścia, bo wolałem zapytać o zgodę. Wspinając się na wyżyny mojej znajomości języka hiszpańskiego zapytałem, czy można zrobić zdjęcia. Można, tylko tak, żeby nie było widać tablicy. Próbując ocieplić nastrój próbowałem powiedzieć, że jestem fanem i w domu mam kilka starych aut. Nie wiem, co panowie z tego zrozumieli, ale chyba użyłem kilku właściwych słów. Dobrze, że nie chcieli sprzedać tej dwunastki, bo mogłem zaoferować sto euro, pod warunkiem, że ma ITV czyli lokalny przegląd. Nie wiem jednak czy moja propozycja spotkałaby się z aplauzem.

Super górska piątka

Kiedy wyżej w górach zatrzymałem się, aby sfotografować widoki, z dołu dobiegł mnie odgłos silnika. Jakiś wóz wspinał się asfaltową drogą. Jeździli nią tylko lokalsi, więc nastawiłem ucha i oka. Nie pomyliłem się. Kilkadziesiąt metrów niżej zobaczyłem doskonałą, zmęczoną życiem w górach, lecz wciąż żwawą super piątkę. Wykonałem kilka zdjęć oczekując, aż wóz pokona serpentynę o zbliży się do mnie. Kiedy mijał mnie, za kierownicą zobaczyłem panią w średnim wieku, która na mój widok uśmiechnęła się szeroko.

 

 

Gran Canaria Wyspy Kanaryjskie GC-2 Las Palmas BMW E30 Renault Express
Zwykły dzień na kanaryjskiej autostradzie GC-2 z Agaete stronę Las Palmas.

 

 

Potem było już tylko lepiej. Wspinając się i zjeżdżając górskimi krętymi jak cholera drogami napotkałem kolejny hit tego dnia. To idealny Datsun Sunny kombi wygrzewał się w promieniach słońca. Powiem Wam tylko tyle, że trudni było się od niego oderwać. W myślach już obliczałem, czy starczyłoby mi na niego kasy i rozważałem czy dałoby się w nim mieszkać oraz z czego mógłbym żyć w sercu dzikich gór na Gran Canarii. Na razie jednak musiałem zadowolić się zdjęciami.

Potem, całkiem przypadkiem, trafiliśmy na jedną z bardziej malowniczych i niebezpiecznych dróg na wyspie, czyli na GC-606. To zdecydowanie ciekawsza przygoda niż bezmyślne smażenie się godzinami na plaży w Mas Palomas czy nawet na Playa des Canteras w Las Palmas.

Antykurort

Z całego serca mogę polecić leżącą trochę w górach, a trochę nad morzem miejscowość La Aldea de San Nicolas. Choć bardziej w górach. Co jest w niej zachwycającego? Dużo gratów. Samo miasteczko wygląda jak z Fallouta czy podobnej gry. Pusto, gorąco i wszędzie palące słońce. Antykurort. Ludzi brak, ale na ulicach stoją samochody. To w zupełności wystarczy.

Wycieczka do Valle de Agaete, czyli do Doliny, miała zupełnie inny cel. Chodziło o zwiedzenie pewnej malowniczej bodegi, czyli winnicy połączonej z restauracją. Oczywiście wyszło jak zawsze. Zanim na horyzoncie pojawiła się brama ze stylizowaną strzałką i butelką wina, musiałem wielokrotnie zbaczać z trasy.

Za pierwszym razem powód był pozornie nieciekawy. Biała jak śnieg Panda. A nie, Marbella. A nie…

Czekaj, czekaj! To biały jak śnieg Seat Panda. Okazało się, że pierwsze Seaty, te z przodem Pandy jedynki nazywają się Seat Panda (a dostawczaki typu bosto nazywają się Seat Trans). W ogóle jeśli chodzi o takie niuanse, to powinniście tu przyjechać i sami sprawdzić.

 

Wyspy Kanaryjskie Gran Canaria Toyota Cressida Valle de Agaete
Stały bywalec tego parkingu w górskiej dolinie.

Bodega Cressida

Ale najbardziej wywaliła nmnie z butów Toyota Cressida, sam już nie wiem, której generacji, chyba drugiej. Ale wiecie, nie chodzi tu o rozkminianie modelu, oznaczenia fabrycznego (X60), tylko o to, że jadąc do winiarni z degustacją miejscowych win i zakąsek w miejscu najbardziej pasującym do biblijnego raju, spotykacie przy okazji fajny wóz. Cała Gran Canaria! Na szczęście kilka minut później trafiamy do bodegi, a tam zostajemy oprowadzeni po winnicy, uprawie kawy, kiwam głową przechodząc obok Nissana Trade, a potem siadamy przy stole czekając na poczęstunek w postaci lampki wina i zakąski.

Następnego dnia też jest nieźle. Rano w drodze do Firgas spotykamy Renault Express i ścigające je lewym pasem BMW E30. W zupełności wystarczy, że widząc starszą betę, podniesiemy powiekę i powiemy sobie w myśli: o, fajnie. Słowiańska nerwowość, emocje i gotowość do kłótni (o wąską bądź szeroką lampę na przykład) są tu zupełnie nie na miejscu.

W Firgas spotykamy zestaw zupełnie oczywisty: Renault Super 5, beczka (do sprzedania, podajemy numer: 617694720, najlepiej kontaktować się przez Whatsuppa, bo rozmowy są prawie za gratis). Za rogiem idealna preluda, ale nie taka ze żwirku, lecz używana na co dzień.

Senior Tabenio

Nazajutrz jedziemy do Las Palmas. Porzucamy ciszę, spokój, stare klimatyczne zaułki i strome górskie drogi, na rzecz metropolii. Ruch, życie, energia, temperament – najżywsza Gran Canaria. Rzecz jasna zamiast na najbardziej obleganą Playa de las Canteras, gdzie smażą się w słońcu wszyscy turyści oraz łowcy pamiątek, wybieramy się na La Isletę, żeby spojrzeć na miasto z innej perspektywy. Przy okazji spotykamy Mercedesa MB100, a właściwie MB140 służącego za lokum dla surferów. Rozumiemy, doceniamy i szanujemy każdy z tych wyborów. To jest Gran Canaria, tu nie można inaczej.

 

Wyspy Kanaryjskie Gran Canaria Las Palmas
Chyba najciekawsze miejsce na wyspie, a na pewno w Las Palmas.

 

 

Potem jest już z górki: zjedzona przez ocean spray Corsa A (nie w sedanie), Corsa GSi i beczka. Jednak największym sztosem jest miejscówka lokalnego Tabenckiego. Piszą o niej wszystkie hiszpańskie i kanaryjskie świry rozkochane w porzuconym złomie. No bo na wieść o jakiejś tam Corsie albo nawet Renault 4 można machnąć ręką. Ale nie da się przejść obojętnie obok totalnie przerdzewiałych Fiatów 130 (dwa sedany, jeden coupe) oraz kilku innych ciekawostek, takich jak Hillman Husky i… no właśnie. Sami nie wiemy, co to za czterodrzwiowy sedan dogorywa w centrum Las Palmas. Nawet za bardzo nie chcemy zgadywać, co to za wóz. Przynajmniej będziemy mieli powód, aby powrócić na Wyspy Kanaryjskie. Gran Canaria czeka!

Ostatnia Vectra A

Ostatniego dnia przed wylotem zrobiliśmy rundkę po Agaete. Tak dla pewności. Żeby upewnić się, że spotkamy najbardziej idealnego Renault Expressa pierwszej serii, a zaraz obok Vectrę A GT (dowiedzieliśmy się, że pierwszym wozem jeździ mąż, a drugim żona. Można?)

A potem, podczas ostatniego wieczoru w miasteczku, gdy trwał weekendowy festiwal, już tylko tendencja schyłkowa: dostawcze japończyki, osobowe japończyki, terenowe japończyki, pickupowe japończyki…

 

 

Wyspy Kanaryjskie Gran Canaria Agaete
PS. To prawda.
Poprzedni artykułNamalować prędkość
Następny artykuł#roadtrip: Worek mąki