Wydaje się, że przełom wieków był niedawno i niewiele się od tego czasu zmieniło. Niestety pamięć ludzka bywa zawodna. Lata 1999–2002 to zupełnie inna bajka. Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej, byliśmy nadal bardzo biedni, a na ulicach królowały maluchy i duże fiaty. Zapraszamy na wakacyjną i sentymentalną wycieczkę Dookoła Polski 2000.

 

Przełom wieków to także braki na rynku pojazdów zabytkowych. Gdyby rzucili jakieś na wolny rynek, to Jan Matejko mógłby namalować kolejną Bitwę pod Grunwaldem. Samochodów i motocykli było niewiele, a te, które istniały, okazywały się polepione cementem, zardzewiałe i mało wartościowe.

 

Janki, 2000r. Lamborghini LM002 na czarnej blaszce w komisie przy wjeździe do Ikei od strony dzisiejszego McDonalda.

 

Oczywiście sprowadzano już sporo wozów z zachodu, głównie ze Stanów Zjednoczonych. Pierwsze warsztaty zajmujące się zabytkowymi pojazdami, odbudowywały Pagody, Adenauery, E-type’y oraz Porsche 356. Wówczas były to modne youngtimery dla ludzi z forsą. Zainteresowanie szeroko i dobrze rozumianymi zabytkami dopiero kiełkowało.

W 1999 roku powstał pierwszy branżowy magazyn Automobilista. Miesięcznik zajął się propagowaniem motoryzacyjnych zabytków. A ludzie? Dopiero zaczynali interesować się historią polskiej motoryzacji. Ktoś odnalazł gdzieś Syrenę 110, a w Muzeum Techniki odkryli, że mają skitraną Warszawę 210 i chyba warto z nią coś zrobić.

 

Rajec Szlachecki, 2001r. Kiedyś byliśmy w Radomiu obejrzeć nieistniejącą Syrenę 102. Może ktoś jeszcze był na takiej wycieczce? Wracając spotkaliśmy Laminata na dachu Jelcza. Oczywiście całość tej spektakularnej kompozycji stała na złomie.

 

Garbusiarze i Syreniarze

Cały czas organizowano Mistrzostwa Polski Pojazdów Zabytkowych. Były to jedyne imprezy, które wówczas integrowały środowisko. Na rajdy mogły przyjeżdżać samochody wyprodukowane do lat 60. wszystkich marek. Odbywały się też imprezy, powiedzmy, monotematyczne, takie jak zloty Garbusiarzy i miłośników Citroena 2CV. Wiele z tych wozów przerabiano – raczej mało kto postrzegał je jako zabytki techniki.

Początek nowego wieku przyniósł pierwszy zlot Syren, który zorganizowano w 2000 roku. Nagle okazało się, że są świry, którzy uważają polskiego dwusuwa za fajną maszynę. A najgorsze, że uważali, iż warto o nie zadbać, póki jeszcze są jakieś totalnie niezgnite egzemplarze na rynku. Wiele osób się oburzało – „przecież to Syrena! to nie jest samochód!” Wówczas status Syreny można porównać do dzisiejszych Polonezów Caro czy maluchów. Tanie, dostępne wozy starszej generacji. No i wyśmiewane przez starą gwardię. Sam miałem kilka Syren. Oprócz polskich samochodów młodych ludzi zaczęły interesować Ople Manty, Fordy Capri i Taunusy oraz Zastavy. Wraz z rozwojem internetu powstawały kluby, fora i strony takie jak graty.art.pl redaktora Leśniewskiego, czy też doskonały, nieistniejący już serwis autko.com. Z dzisiejszej perspektywy wszystkie te działania wyglądają jak narodziny polskiego rocka pod postacią bigbitu.

 

Radom, 2001r. Komis samochodowy przy trasie numer 7 od strony Warszawy. A w nim same rarytasy dla konesera. Tutaj Fiat Campagnola. Cena? 7900 PLN

 

Syrena za flaszkę

Pamiętam, że w tym czasie dostawaliśmy Syreny za darmo, albo za flaszkę Ostatecznie za pięć dych. Takie wozy jak Fiat 125p, Polonez albo Fiat 126p były samochodami codziennego użytku i na określenie ich mianem zabytku wszyscy reagowali śmiechem. Zupełnie jak dzisiaj na Seicento i Tico. W tamtym okresie, gdy wyjeżdżałem gdzieś w Polskę, zabierałem ze sobą prosty aparat fotograficzny i robiłem zdjęcia napotkanym starszym samochodom. Nie byłem spotterem w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Nie szukałem daleko. Nie właziłem w ciemne bramy i zapomniane zaułki. Po prostu zwiedzając dane miasto lub wioskę, spotkałem jakiś wóz i robiłem mu zdjęcie. Teraz wiem, że jakbym bardziej się postarał, to takich fotografii można by mieć o wiele więcej i pewnie z ciekawszymi egzemplarzami.

 

 

Gdzie są prawdziwe zabytki?

Poza tym interesowały mnie pojazdy stare. Skody 100, Syreny 105 czy Renault 5 były samochodami zbyt nowymi. Zobaczycie to na zdjęciach. W tle często przewijają się pojazdy, które nabrały zabytkowego sznytu po latach. Czasem robiłem wyjątki. Jeśli w danej miejscowości nie było nic ciekawszego, to cykałem cokolwiek, aby mieć „graciarską” pamiątkę z Augustowa czy Łańcuta. Mogła być nawet Skoda 100, których wtedy jeździło jeszcze całkiem sporo.

Wycieczka na raty

Zdjęć jest tyle, że naszą wycieczkę podzieliłem na kilka części. Zaczynamy z Warszawy i jedziemy na południe w kierunku Krakowa. Nie będzie to prosta trasa, często będziemy zbaczać i jeździć naokoło.

 

Kraków, 2002r. Pod Wawelem spotkać można było np. Kubusia wyposażonego w czarne tablice rejestracyjne. Czy jeszcze jeździ?

 

 

Kiedyś, żeby wyjechać na południe Polski, trzeba było odstać swoje w Jankach. Oprócz sznura samochodów jadących we wszystkich kierunkach, czasem zdarzały się inne historie. Na przykład w 2000 roku w komisie obok wjazdu do Ikei czekało na nowego właściciela Lamborghini LM 002. Samochód z czarnymi rejestracjami ze Śródmieścia Warszawy zniknął dość szybko. Jeśli już widzieliście te zdjęcia to nie dziwcie się – krążą po internecie od jakiegoś czasu.

Inną scenką z Janek uchwyconą przez mój prymitywny aparat Olympusa jest Jelcz „ogórek” pomagający Jelczowi PR-110 w tarapatach. Zostawmy ich w spokoju, na pewno to poważna awaria i jej usunięcie potrwa chwilę. Jedziemy dalej w stronę Tarczyna i na chwilę zbaczamy z drogi by zobaczyć Lublina 51 i Ifę wylegujące się w polu gdzieś w okolicach miejscowości Łoś.

 

Bytom, 2000r. Man reklamował firmę spedycyjną Periba na wyjeździe z Bytomia w kierunku Czeladzi.

 

Komu świeżonkę?

Kolejnymi przystankami na trasie Dookoła Polski 2000 będą okolice Opoczna i knajpa zorganizowana w dwóch Lublinach 51 i kilku namiotach. W okolicach Opoczna, Piotrkowa Trybunalskiego i Tomaszowa Mazowieckiego bardzo popularna była, i pewnie jest nadal, tzw. świeżonka czyli gulasz wieprzowy robiony na chłopski sposób. Przysmak serwowano właśnie w barach zorganizowanych w samochodach. Przy trasach szybkiego ruchu stawiano wówczas takie barobusy, zazwyczaj bazujące na Autosanie H9. W tych przybytkach oprócz świeżonki, oferowano kiełbasę z grilla, grochówkę oraz kurczaki z rożna. Zjadłoby się, co? Zdarzały się także bary z „ogórków” i, jak widać, Lublinów/Gazów 51.

 

Bytom, 2000r. Renault Dauphine w nowo otwartym salonie dealera francuskiej marki Otto Bartkowiak w Bytomiu.

 

Po drodze do Krakowa trzeba było przejechać przez Radom. Oprócz tego, że zawsze można było tam dostać po mordzie, a już kłótnia z autochtonami była murowana, to czasem trafiały się fajne graty. Syrena Laminat stała na złomie przy trasie z Radomia w kierunku Kozienic. Jeśli się pojechało dalej tą samą drogą to spotkało się porzuconą Dacię przy jednym z barów zrobionych z kartonu, kawałka blachy i kilku reklam. To był rok 2001, a model ze zdjęć to Dacia 1310 z początku lat 90. Dziesięcioletni wóz był już kupą złomu. Komentarz zbędny.

Do Krakowa przez Spałę

Jedziemy dalej w podróż Dookoła Polski 2000. Jadąc drogą numer 7 przy stacji LPG w okolicy miejscowości Łączna przez lata gniły dwa przedwojenne Ople Kadetty. Ich stan wskazywał na to, że nadają się tylko na złom. Ale właściciel je chyba lubił i trzymał blisko siebie.

 

Katowice, 2000r. Alfa Romeo Alfasud na katowickim osiedlu. Gratulujemy ukrytej w cieniu rdzy i wspaniałych kołpaków.

 

Zjeżdżając mocno z drogi, minęliśmy Spałę, gdzie w 2001 roku odwiedziliśmy zlot klubu Volvo. Takie to były czasy – aby zobaczyć starsze pojazdy należało pojechać na zlot danej marki, zaś imprezy dla różnych samochodów były rzadkością. My wybraliśmy się się do Spały Volvem 740 kombi. Z najstarszych aut wyróżnić należy Amazona i 144. Ośrodek, w którym odbył się zlot, został już dawno zrównany z ziemią. Podobnie zresztą jak kemping Borki na zalewem Sulejowskim, w którym organizowano wiele podobnych spędów. Kilka lat później, klub Opla Manty i niestrudzony Piotr Blak, organizowali w tym miejscu imprezę o nazwie Zlot Old & Young Timerów, na której byliśmy w 2005 roku Peugeotem 504 z 1969 roku. Ponieśliśmy wtedy klęskę na rajdzie, bo nasz pilot mówił „jedź tam” zamiast „w prawo” lub „w lewo”.

PreSUV na bazie Volvo

Nie ma czasu na odpoczynek. Jedziemy dalej w stronę Małopolski. W roku 2000 przeciętny kierowca nie wierzył już, że w tym kraju kiedykolwiek powstaną autostrady czy prawdziwe drogi szybkiego ruchu. Dlatego do Kielc docieramy starą drogą numer 7, męcząc się w koleinach i wlokąc się za Jelczem z piachem. W Kielcach skręcamy na Tarnów i kierujemy się w polskie góry. Po drodze mijamy m. in. uzdrowisko w Busku Zdroju, gdzie na Osiedlu Sikorskiego spotkałem w 2000 roku osobliwe Volvo 343. Niby nic ciekawego, ale spójrzcie na jego wysokość. To chyba jakiś preSUV?

Tuż za Buskiem, w Wiślicy, ktoś na wesele przyjechał Wołgą z obowiązkową w pewnych kręgach naklejką „Pioneer” na tylnej szybie. Każdy maluch i duży fiat musiały ją mieć, szczególnie jeśli właściciel był miłośnikiem eurodance lub techno. Wołga nie mogła być gorsza. Aby dodać jeszcze więcej szyku, radziecki wóz otrzymał piękne kołpaki z bazaru.

 

Katowice, 2002r. Czy ktoś pamięta Nysy stojące w samym centrum Katowic? Parkowały po drodze z Supersamu na Dworzec Kolejowy (między Mickiewicza a Chopina).

 

Na kolejnych zdjęciach widzicie mnie w wersji na rok 1997 stojącego przy Starze 25 Ochotniczej Straży Pożarnej w okolicy Piwnicznej. Wówczas Stary 20 i 25 były podstawowymi pojazdami OSP w całym kraju. Na kolejnej fotce (również z 1997 roku) ktoś jedzie Volvo Amazonem kombi przez Krupówki. Właściwie czemu nie? To były jeszcze czasy, kiedy wiele dzisiejszych deptaków i rynków nie było jeszcze strefami ruchu pieszych, a samochody mogły wjeżdżać wszędzie.

Dojeżdżamy do Krakowa

Z Zakopanego już blisko do Krakowa. Tam zawsze coś się trafiło, nawet jeśli chodziło się tylko po turystycznych miejscach. Co tam spotkałem, widzicie na zdjęciach. A z Krakowa już rzut beretem na Śląsk. Zanim powstała autostrada, można było zwiedzić jakąś jaskinię lub Oświęcim. Dziś w zamian można postać w korku na A4.

 

Częstochowa, 2000r. Zdjęć Polskich Fiatów 126p właściwie nie robiłem, gdyż było ich pełno i były zwykłymi samochodami do jazdy codziennej. Z tego okresu mam tylko dwie fotografie. Ten mi się spodobał, bo był naprawdę wczesny. i przypomina wóz Czterdziestolatka. A Peugeot 305 Break był zbyt nowy by go fotografować.

To nie koniec

Wycieczkę dookoła Polski 2000 kończymy na Śląsku i Częstochowie. Jednocześnie zapraszamy na kolejne odcinki.

Uwaga! Niektóre lokalizacje mogą być błędne, gdyż pamięć ludzka, jak wspomniałem na wstępie, bywa zawodna. Jeśli wiecie, że się pomyliłem – dajcie znać.

Fotografie: autor

Poprzedni artykuł#roadtrip: Pompy z Janowa
Następny artykułWziąć historię na warsztat